Piotr Kraśko jest synem dziennikarza Telewizji Polskiej Tadeusza Kraśko i scenarzystki Barbary Pietkiewicz. Piotr uważany jest za "resortowe dziecko", gdyż jego tata w latach siedemdziesiątych sprawował ważne stanowiska w telewizji publicznej. Był między innymi zastępcą redaktora naczelnego Redakcji Publicystyki Kulturalnej TVP1 i szefem Redakcji Reportażu i Filmu Dokumentalnego TVP2. Jednak Piotr prawie wcale go nie zna, gdyż jego rodzice rozwiedli się, gdy miał 7 lat.
Od tamtej pory wychowywały go mama i babcia na warszawskim osiedlu Za Żelazną Bramą. Tam właśnie, na podwórku, poznał Kingą Rusin, której mama także pracowała w TVP. Przyjaźnią się do tej pory, a od kilku miesięcy prowadzą razem weekendowe wydania _**Dzień Dobry TVN**_.
Tymczasem ojciec Kraśki, po rozwodzie z Pietkiewicz, która zresztą była jego drugą żoną, poślubił... Ninę Terentiew. Jednak i to małżeństwo nie przetrwało i Terentiew jest obecnie tylko byłą macochą Piotra. Po trzecim rozwodzie Tadeusz Kraśko postanowił spełniać się w dyplomacji i został doradcą polskiej ambasady w Sztokholmie oraz dyrektorem tamtejszego Instytutu Kultury Polskiej. Do ojczyzny raczej nie zaglądał. Piotr nie miał z nim żadnego kontaktu.
Rodzice się rozwiedli, gdy miałem 7 lat - wspominał dziennikarz w jednym z wywiadów. Wychowywałem się z mamą i babcią. To one miały na mnie wpływ. Brakowało mi ojca. Mamie czy babci nie opowie się o rzeczach, o jakich rozmawia się z ojcem. Ja takiej rozmowy nigdy nie odbyłem. Męskiego honoru uczyłem się od chłopaka, który piąty rok powtarzał siódmą klasę. Sporo można było się od niego nauczyć.
Kiedy Karolina Ferenstein jeszcze przed ślubem nalegała, by Piotr zaprosił na uroczystość ojca, ten stanowczo odmówił.
_**Karolina prosiła, by dał sobie i jemu szansę na pojednanie**_ - ujawnia znajomy rodziny w tygodniku Na żywo. Odmówił, twierdząc, że to dla niego obcy człowiek. Po narodzinach Laury ponowiła prośbę, by Piotr pojednał się z ojcem i dał dzieciom szansę na poznanie dziadka. Karolina czuje, że w głębi serca jej mąż pragnie tego spotkania.
Wygląda na to, że Tadeusz Kraśko wcale się do tego specjalnie nie pali. Jak ujawnił w udzielonym kilka lat temu wywiadzie obserwuje syna z daleka, ale nie podejmuje prób wkroczenia w jego życie. Podobno uznał, że to taka rodzinna tradycja, bo sam poznał swojego ojca, Wincentego Kraśkę, wpływowego działacza PZPR, zbyt późno, by nawiązać z nim jakąkolwiek więź.
Wiem, że mam świetnego syna - wyznał ojciec Piotra. Jestem z tego powodu szczęśliwy i bardzo dumy. Chciałbym, by i on spojrzał kiedyś na mój zakątek losu. Tak jak ja poznałem swojego ojca, choć już było za późno na męską czułość. Mój ojciec, ja i mój syn. Trzej panowie K: Wincenty, Tadeusz i Piotr. Jesteśmy w końcu tak daleko od siebie i przecież tak niepojęcie blisko. Życzę ci szczęścia, Piotrusiu, tak jak mnie życzył zawsze szczęścia mój ojciec.
Na szczęście Piotr Kraśko nie testuje rodzinnej tradycji na własnych dzieciach. O ojcu jakoś nie bardzo chce rozmawiać.
Wszystko, co miałem na ten temat do powiedzenia, już powiedziałem - oświadczył dziennikarce Na żywo, która jednak twierdzi, że "w jego głosie można było wyczuć ogromny smutek i żal"...