Choć od rozwodu Johnny'ego Deppa i Amber Heard minęło już niemal pół roku, a media w tym czasie zaczęły żyć innym, jeszcze głośniejszym "medialnym" rozstaniem - Angeliny Jolie i Brada Pitta, echa tamtej sprawy nie cichną.
Ugoda zawarta między byłymi małżonkami, zgodnie z którą aktorka miała dostać 7 milionów dolarów, może okazać się niewykonalna w praktyce. Okazuje się bowiem, że warunkiem wypłacenia pieniędzy było powstrzymanie się Amber od publicznego wywlekania szczegółów tego, co działo się w trakcie małżeństwa pod ich wspólnym dachem.
Tymczasem Amber nie zamierza przestać mówić o tym, co ją rzekomo spotkało. Napisała list otwarty do kobiet, w którym motywuje je do "przerwania milczenia" i walki o swoje prawa w obliczu przemocy domowej.
Nie jesteście same - napisała. Może cierpicie samotnie za zamkniętymi drzwiami, ale nie jesteście same. Chcę żebyście to wiedziały. Chcę wam przypomnieć, że macie siłę, zwielokrotnioną o liczbę kobiet, które w milczeniu stoją za wami - prawdę która pozwoliła mi wyważyć te drzwi i odnaleźć siebie. Ja czułam, że nie mam nikogo, kto mógłby mnie uratować, więc sprowadziłam się do roli ofiary. Czulam wstyd.
Wprawdzie Heard nie wymieniła w liście nazwiska Deppa, ale w oczywisty sposób nawiązuje do ich małżeństwa.
Jak dotąd aktor przelał 100 tysięcy dolarów na konto organizacji American Civil Liberties Union walczącej z przemocą wobec kobiet i na szpital dziecięcy w Los Angeles. Z powodu ostatnich publikacji z udziałem Heard odmawia jednak wypłacenia pozostałej kwoty.
Prawnicy Amber złożyli do sądu oficjalny wniosek z żądaniem wymuszenia na Johnnym zapłaty reszty pieniędzy.
Mimo miesięcy starań i wielokrotnych ponagleń, strony nie były w stanie osiągnąć porozumienia w kwestii określonej wyrokiem sądu - czytamy we wniosku.
Wygląda na to, że Depp nie zamierza ułatwić byłej żonie zakończenia tej sprawy, a ona publikując kolejne oświadczenia na temat przemocy domowej, nie pozostaje mu dłużna.