W listopadzie zapadł wyrok w głośnym procesie dwóch księży, byłych szefów Caritas, którzy otrzymali z Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych ponad 13 milionów złotych na realizację czterech programów. Projekty dotyczyły głównie aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych, szkoleń i kursów dla takich osób. Jak się okazało kursy nigdy nie zostały przeprowadzone.
Nieprawidłowości zostały zauważone przez PFRON, a także znalazły się w audycie kurii biskupiej w Płocku. Po długim dochodzeniu prokuratura postawiła zarzuty księdzu Jerzemu Z. i jego następcy księdzu Januszowi W.. Obaj duchowni zostali oskarżeni za niedopełnienie obowiązków w zakresie nadzoru nad realizacją projektów, złe dysponowanie otrzymanymi z PFRON dotacjami, a także liczne nieprawidłowości w dokumentowaniu wydatków i rozliczaniu.
Zgodnie z późniejszym wyrokiem Caritas powinien zwrócić zawłaszczane pieniądze, ale ani Episkopat, ani Watykan nie zamierzają oddać pieniędzy skradzionych przez dwóch księży.
PFRON ma podwójny problem. Nie tylko nie odzyskał kwoty przekazanej Caritasowi, ale jeszcze sam musi znaleźć drugie tyle. Bo środki, które sprzeniewierzył ks. Z. pochodziły z Unii Europejskiej, a do funduszu trafiły przez Ministerstwo Infrastruktury - pisze Gazeta Wyborcza.
PFRON musi zwrócić ministerstwu ok. 11,5 mln zł. Straty funduszu mogą wynieść więc 13,6 mln (z odsetkami) plus 11,5 mln zł, łącznie: 25,1 mln zł. Negocjacje z diecezją utknęły w listopadzie 2014 r. Dziś sprawa wygląda beznadziejnie - dodaje gazeta.