Przed Bożym Narodzenie władze Sopotu wystąpiły do rządu z prośbą o pozwolenie na przyjęcie dziesięciu sierot ze zrujnowanego wojną syryjskiego Aleppo. Wniosek spotkał się z odmową. Okazało się, że zadaniem rządu Prawa i Sprawiedliwości dzieci stanowią "wysokie zagrożenie terrorystyczne". Decyzja wywołała oburzenie zarówno ze strony wielu polityków, jak i gwiazd show biznesu. Karolina Korwin Piotrowska zagroziła, że "karma wraca".
W obronie dziesięciorga dzieci z pozbawionego wody i jedzenia Aleppo wystąpiła także Maja Ostaszewska, która szczególnie od czasu Czarnego Protestu aktywnie włączyła się w działalność społeczną. Aktorka zamieściła na Facebooku wpis skierowany do premier Beaty Szydło, w którym zwraca się nie tylko jako Polka, ale i matka dwójki dzieci.
Ciągle myślę o dziesięciu sierotach wojennych z Syrii, które chciał przyjąć Sopot i prezydent Jacek Karnowski i któremu Rząd nie dał na to zgody... - napisała aktorka. Pani Premier czy naprawdę wierzy Pani w to że tych dziesięcioro dzieci okaleczonych fizycznie i psychicznie, dzieci które już nigdy nie zobaczą swojej mamy i taty, które na zawsze będą naznaczone traumą wojny, jak każde inne dziecko na świecie wciągnięte w walki dorosłych. Wojny których nie rozumieją i których stają się tragicznymi ofiarami.... Czy naprawdę uważa Pani że te dzieci są i mogą być zagrożeniem?!?!?!?! Czego pytam???? Dla kogo???????
Pytam jako obywatelka tego kraju, jako matka która patrzy w oczy dzieci z Syrii i znajduje w nich te samą ufność i niewinność jaką widzę w oczach moich dzieci.... Apeluję o człowieczeństwo... W naszej historii doświadczyliśmy tak wiele cierpienia. W czasie wojny i po niej tylu obywateli było uchodźcami, szukającymi pomocy. Powtarzamy często "Pamiętamy... Pamiętamy..." ale czy na pewno???Powinniśmy mieć otwarte serca... Dlaczego je zamykamy???....