Pod koniec zeszłego roku Edyta Herbuś i Mariusz Treliński rozstali się po siedmiu latach otwartego związku "z ciągłą walką i zabieganiem o siebie". Podobno Treliński miał żal do Edyty o to, że coraz częściej wspomina o ślubie i dzieciach. Ona zaś uznała za niesprawiedliwe, że to głównie ona się stara, a Mariusz przeważnie stroi fochy. Jak ujawnili znajomi tancerki, "odczuwanie świata głębiej", stanowisko oficjalnej muzy reżysera oraz bywanie w wyższych sferach miały swoją cenę.
To nigdy nie był związek partnerski - ujawniła tydzień temu koleżanka Edyty. Przez siedem lat liczył się tylko Mariusz, jego światowa kariera i jego przedstawienia.
Po zerwaniu Herbuś kilka pierwszych dni podobno przepłakała, ale w końcu wzięła się w garść i dołączyła do grupy przyjaciół, planujących wycieczkę objazdową po Ameryce Środkowej.
Wyjazd okazał się świetną decyzją. Jak ujawniają osoby z otoczenia tancerki, z dala od starszego o 20 lat partnera i jego snobistycznego środowiska, Edyta odzyskała radość życia.
Nareszcie zachowuje się jak młoda, wesoła dziewczyna, a nie smutna kobieta w podeszłym wieku - wyjaśnia informator Faktu. W dodatku ograniczana przez partnera. Nie siedzi zamknięta w domu, tylko spotyka się z ludźmi. Koleżanki wyciągają ją na imprezy. Kwestia czasu a Mariusza zacznie zżerać zazdrość. Najważniejsze jednak, że znów dużo pracuje jako tancerka. Prężnie działa z grupą Agustina Egurroli. Ostatnio wraz z grupą Volt wystąpiła w teledysku, który niebawem będzie miał swoją premierę.
Postanowiła także wrócić do Klanu. Przez kilka minionych miesięcy, gdy nabrała nadziei, że Mariusz może zmienić zdanie w sprawie ślubu i dzieci, nie pojawiała się na planie. Jednak po rozstaniu i powrocie z wycieczki Edyta poprosiła producentów o rozmowę. Zgodzili się wznowić wątek Marty Orłowskiej, wprawdzie za najniższą stawkę, wynoszącą tysiąc złotych za dzień pracy, no ale od czegoś trzeba zacząć.