Trzeci odcinek Idola był chyba najnudniejszym z dotychczasowych w tej edycji. Tym razem castingi odbyły się we Wrocławiu. Przesłuchania otworzyła Agata Karczewska, która w zapowiedzi powiedziała o sobie, że jest "gburem" i ma problemy z komunikacją z ludźmi. 24-latka, fanka folku i country zaśpiewała piosenkę Czerwonych Gitar, Anna M. i bardzo spodobała się jurorom.
Będę z Tobą dzisiaj w nocy zasypiać - powiedziała Ewa Farna po jej występie.
Jestem profesjonalnym wieśniakiem, pastuszkiem, wyprowadzam gąski i kocham country - dodał Wojtek Łuszczykiewicz.
Agata otrzymała cztery głosy na "tak".
Kolejny był Alan Wittbrodt, fan Kazika Staszewskiego z Gdyni, który w nieco teatralnym stylu wykonał piosenkę Nie dokazuj Marka Grechuty i New York, New York Franka Sinatry.
Zaaktorzyłeś - oceniła Ela Zapendowska.
Bo on jest Sinatrą - dopowiedział Wojtek.
Mimo że występ Alana poprawił jurorom nastrój, oprócz Ewy wszyscy byli na nie.
W dalszej części programu pojawił się Jan Ryngajłło z Łodzi, który hobbystycznie zbiera próbki perfum z podróży zagranicznych. 23-latek brał już udział w innych programach typu talent show, co nie umknęło uwadze Eli.
Dlaczego cię wywalili z innych programów? - zapytała.
Byłem za szczery - odpowiedział Jan. Ostatecznie jego wykonanie Everything Must Change George'a Bensona spodobało się aż trójce jurorów i łodzianin otrzymał przepustkę do kolejnego etapu.
Refleksję nad systemem nauczania w polskich szkołach artystycznych wywołała z kolei Sylwia Frączek, absolwentka Akademii Muzycznej na wydziale wokalno-aktorskim. Jej wykonanie Killing me softly oraz Orła cień mocno rozczarowało jurorów.
Śpiewasz przyzwoicie, ale nie oryginalnie - zawyrokował Janusz Panasewicz.
Elżbieta Zapendowska była jeszcze bardziej surowa:
Nie było czysto i nie było rytmicznie, oczekiwałabym więcej od wykształconej wokalistki - powiedziała.
Swoje trzy grosze dorzucił także Wojtek Łuszczykiewicz, mówiąc, że poczuł się jak na "festiwalu gotowania puree ziemniaczanego". Ostatecznie Sylwia odpadła, nie otrzymując żadnego głosu.
Dobre wrażenie zrobił za to Damian Mordalski o przezwisku "Morda". Pracownik banku, który od początku podobał się Ewie Farnej, zaśpiewał I can't make you love me Adele, za co zdobył komplet głosów.
Tak łatwo nie miała niestety Lidia Mućka, na co dzień frontmenka zespołu metalowego. 27-latka zaśpiewała Winną Chylińskiej i This is a man's world, Jamesa Browna, jednak początkowo nie przekonała jurorów do siebie. Jedynie Wojtek Łuszczykiewicz dostrzegł w niej potencjał. Po wyjściu dziewczyna nie kryła rozgoryczenia:
Jestem strasznie zawiedziona tym, że mi się wmawia rzeczy, które nie mają miejsca - powiedziała.
Niespodziewanie z sali wychyliła się Ewa Farna i przyznała, że nie oceniono jej sprawiedliwie. Ostatecznie Lidia przeszła wszystkimi czterema głosami.
Pewnym kandydatem na dziwaka tego odcinka był z kolei Kamil Lichota z Gliwic, który Januszowi Panasewiczowi skojarzył się z młodym Johnem Lennonem. 19 latek wykonał piosenkę Moniki Brodki Granda, czym sam siebie doprowadził do śmiechu.
Wojtek Łuszczykiewicz nazwał jego manierę "psychopatyczną", a Ela dodała, że "to jest wszystko porąbane". Najwyraźniej jurorzy doceniają też i taką ekstrawagancję wykonań, bo każdy z nich chciał zobaczyć Kamila w dalszym etapie. "To najlepszy dowód jak bardzo niekompetentne jest to jury" - podsumował po wszystkim Łuszczykiewicz.
Jurorów nie przekonała za to kolejna barwna postać, Julia Bernard, miłośniczka Japonii, która porwała się na repertuar Grażyny Łobaszewskiej i piosenkę właśnie po japońsku. Choć jej wykonanie było poprawne, to zarzucono jej, że jest zbyt zagubiona i powinna się określić muzycznie. Po wyjściu z sali 23-latka wybuchnęła płaczem.
Mniej wrażliwa była za to Marta Piaskowy, pseudonim "Mara", która w zapowiedzi pochwaliła się, że sama urządza sobie koncerty i już uważa siebie za idolkę. Jurorom opowiedziała też, że pozuje jako hostessa i modelka "fashion", po czym zmasakrowała piosenkę Stay Rihanny, którą w dodatku chciała najpierw śpiewać z kartki. Nawet czterokrotne "nie" od jurorów nie wywołało w niej refleksji.
Nie wiem co się im nie spodobało. I tak będę sławniejsza niż oni i to nie w Polsce, a w Stanach - groziła.
Ostatnią uczestniczką w tym odcinku była Marcelina Bednarska, która na przesłuchanie trafiła przez przypadek, po tym jak Maciek Rock zobaczył ją śpiewającą w restauracji hotelu, w którym odbywał się casting. Jej swingowa interpretacja Pół Na Pół Natalii Kukulskiej zapewniła jej miejsce w kolejnym etapie.
Kto w tym odcinku podobał Wam się najbardziej?