Odkąd w lutym 2016 roku ujawniono dokumenty z tzw. szafy Kiszczaka, które jednoznacznie wskazywały na współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL, były prezydent robi wszystko, aby oczyścić się z zarzutów. Wałęsa miał być agentem "Bolkiem", a w udostępnionych przez Marię Kiszczak materiałach widniały odręcznie napisane donosy oraz pokwitowania odbioru pieniędzy przez byłego polityka. Materiałami z teczki zajęli się biegli grafolodzy, którzy pod koniec stycznia tego roku orzekli, że są one autentyczne.
Ekspertyza biegłych z zakresu badania pisma ręcznego jest jednoznaczna, kompleksowa i spójna, a zawarte w niej wnioski nie pozostawiają żadnych wątpliwości - brzmiał oficjalny komunikat IPN. Pismo było naturalne, nie stwierdzono prób ingerencji.
Wałęsa po ujawnieniu teczek ani razu nie przyznał się do współpracy z SB. W licznych wywiadach podkreśla, że materiały podpisane jego nazwiskiem i pseudonimem są "sfabrykowane" i wielokrotnie prosił wdowę po generale Czesławie Kiszczaku o "sprostowanie prowokacji" i przyznanie się do kłamstwa.
Przypomnijmy:"Poświęciłem wszystko dla walki, żonę, dzieci. Nigdy nie napisałem donosu, nie brałem pieniędzy!"
Kilka dni temu przywódca "Solidarności" postanowił ponownie zaapelować do Marii Kiszczak w imię walki o oczyszczenie swojego dobrego imienia. Tym razem w emocjonalnym wpisie na Facebooku wezwał wdowę po generale do "powiedzenia prawdy o tej akcji teczkowej".
Pani Kiszczak, publicznie wzywam Panią do powiedzenia prawdy o tej "akcji teczkowej", nie można uwierzyć by mąż Kiszczak tak Panią okłamał - pisze Wałęsa. Był przesłuchany pod przysięgą przez prokuratora w IPN, udzielił w telewizji wywiadu w którym zdecydowanie oświadczył prawdę. Natomiast prawdą jest, że prowadzono ze mną tajną i nieoficjalną walkę, gdzie w tej koncepcji podrabiano materiały by mnie zohydzić w oczach społeczeństwa i zniszczyć potrzebny mi mój autorytet. Jestem przekonany, że każdy sąd potwierdzi tą prawdę.
Maria Kiszczak w odpowiedzi na apel byłego prezydenta, stwierdziła że wierzyła swojemu mężowi i nie powtarza żadnych kłamstw. Jest przekonana, że Wałęsa współpracował z SB, a jego żal wynika z nie pogodzeniem się z wybuchem afery.
Mój mąż na pewno mnie nie okłamywał - powiedziała w rozmowie z Faktem. Zawsze mówił mi prawdę. Jestem w stu procentach pewna, że nie powtarzam żadnych kłamstw, a to wszystko jest prawdą. Przecież ja nic nie zdradziłam. Po prostu przekazałam te dokumenty do IPN. Tam była karteczka napisana przez mojego męża do Archiwum Akt Nowych, w której prosił, by te teczki upublicznić 5 lat po śmierci Wałęsy. Sądziłam, że oni uszanują prośbę mojego zmarłego męża. Stało się jednak inaczej... On się tego nie spodziewał i wystraszył. Jestem jednak pewna, że to wszystko było prawdą.