Katarzyna Warnke i Piotr Stramowski pod koniec lipca zeszłego roku wzięli "tajny" ślub, na który zaprosili tylko 40 osób, w tym Olę Kwaśniewską z Jakubem Badachem. Szybko okazało się, że tajemniczość została wymuszona umową z magazynem Gala, któremu nowożeńcy przyrzekli ślubną sesję i wywiad o miłości.
Ostatnio znów postanowili pozować razem do okładki, tym razem dużo bardziej drapieżnej niż romantyczne zdjęcie ślubne. Dla Vivy Warnke zdjęła nawet stanik. Jak poinformowała sam magazyn, na innym zdjęciu pokazała majtki, ale ostatecznie nie zostało zakwalifikowane do publikacji.
Zobacz: Warnke pokazuje koronkowe majtki
Katarzyna nie ukrywa, że głównym celem małżeństwa z Piotrem jest wzajemne promowanie się w show biznesie.
Na pewno ślub wniósł bardzo dużo wzajemnego wsparcia - ujawnia Warnke. Podjęliśmy decyzję, że jesteśmy teamem. Strzelamy do jednej bramki i pracujemy w zespole. Małżeństwo jest trochę jak statek kosmiczny, bo leci w nieznane. To nie jest zwykła trasa z Warszawy do Krakowa, tylko podróż na Marsa. Nawet nie chodzi o problemy, tylko o to, że nie ma stałych w naszym związku.Ponieważ odkąd się poznaliśmy, zmieniamy się i sekundujemy sobie, żeby się zmieniać. Ale każda zmiana powoduje turbulencję na statku, nagle któreś z nas czuje się mniej kochane albo słabsze czy pomijane.
Ja jestem taką osobą, która strasznie potrzebuje atencji. Dla mnie atencja to forma miłości. Nawet pies czy kot cieszy się gdy zostaje dostrzeżony, a co dopiero człowiek. Zdaje mi się, że każdy potrzebuje uwagi, zrozumienia i czułości. Wierzę w to, że można być długo z jednym partnerem i mieć udany seks. I że taki seks może być, właśnie dzięki upływowi czasu, odkrywczy. Właśnie to między innymi skłoniło mnie do zawarcia małżeństwa. Ciągłe przygody w pewnym momencie stają się nudne.
Raczej nikt nie ma wątpliwości, kto jest siłą napędową tego związku. Na szczęście Piotr wierzy, że ciągle może robić to co, chce. W wywiadzie ujawnia, że dzięki Katarzynie zrozumiał, że powinien pozbyć się ukochanych pamiątek z dzieciństwa w tym kolekcji koszulek sportowych. Zapewnia, że po ich wyrzuceniu poczuł się dużo lepiej. Przekonuje także, że dają sobie mnóstwo wolności.
Bardzo często ludzie za wszelką cenę pragną zachować to, co było. Rozumiem to w jakimś sensie, bo każdy chce mieć swój azyl, gdzie można uciec,te swoje rytuały schronienie, które pozwala mu się czuć bezpiecznie. Jednak sam coś takiego porzuciłem. Paradoksalnie oddając siebie, ale tak naprawdę oddając siebie drugiej osobie, dostajemy to, czego chcieliśmy, czego pragnęliśmy, choć oczywiście trochę w innej formie - tłumaczy Stramowski. Nie czuję się uwiązany. Jesteśmy razem, ale wolni. Miałem masę rzeczy, które były mi kompletnie niepotrzebne w życiu, jak na przykład koszulki Chicago Bulls czy mój ulubiony strój drużyny Magic z czasów, kiedy miałem 13 lat i do których byłem szalenie przywiązany, bo mi się z czyś fajnym kojarzyły, otwierały wspomnienia. Ale postawiłem sobie pytanie: co mi daje przechowywanie tych koszulek? Nic, wspomnienia zostają w głowie. Wyrzuciłem je i poczułem się lepiej.
Mam manię oczyszczania pola - wyjaśnia Katarzyna. Byłeś zdziwiony, że wreszcie nie masz poczucia winy, że idziesz na przysłowiowe piwo z kolegą, że ja nie kontroluję tej przestrzeni. U nas w ogóle nie ma czegoś takiego: nie puszczę cię, nie pozwalam, nie zgadzam się. Chyba że proszę: "zostań dzisiaj ze mną, mam zły dzień", ale to jest zupełnie inna sytuacja.
Może jednak trochę szkoda, że nie wezmą udziału w drugim sezonie Azja Express...
Niedawno faktycznie Warnke "oczyszczała polę" po kłotni na ulicy i Stramowski szedł daleko za nią z opuszczoną głową.
Zobacz: Stramowski i Warnke pokłócili się na ulicy! Piotr szedł za żoną ze spuszczoną głową (ZDJĘCIA)