Rząd Prawa i Sprawiedliwości w nieoczywisty sposób przysłużył się polskiej kulturze, zwłaszcza teatrowi. Podczas gdy fundusze z ministerstw płyną głównie na wydarzenia związane z "żołnierzami wyklętymi" i walkami powstańczymi, zupełnie bezkosztowo wypromowano nowoczesny, polski teatr. Gdyby nie interwencja premiera Glińskiego i jego kolegów z partii cała Polska nie dowiedziałaby się o kontrowersyjnych spektaklach Klątwa czy Golgota Picnic, a nazwisko noblistki Elfriede Jelinek, autorki Śmierci i dziewczyny, byłoby raczej nieznane. Promocja była tak skuteczna, że Teatr Powszechny wyprzedał wszystkie bilety na Klątwę i prokurator nie mógł obejrzeć spektaklu, żeby postawić mu zarzuty.
Teraz ministerstwo Piotra Glińskiego ma szansę pomóc także literaturze i czytelnictwu, gdyż otrzymało od Polskiej Izby Książki projekt nowej ustawy na temat jednolitej cenie książek. Jeżeli nowe prawo wejdzie w życie, przez rok od publikacji danej pozycji obowiązywać będzie cena nadrukowana przez wydawcę na okładce. W ten sposób PIK chce chronić małe, lokalne księgarnie, nie zrzeszone w żadnej korporacji.
W latach 90-tych mieliśmy prawie 4 tys. księgarń, teraz mamy 1800 i dotyczy to przede wszystkim małych rodzinnych księgarń, w małych miejscowościach, które są tam rodzajem instytucji kultury, a nie tylko sklepem - powiedział Wirtualnym Mediom Włodzimierz Albin, prezes rady PIK.
Zgodnie z ustawą nie tylko duże sieci księgarskie nie mogłyby wykańczać konkurencji proponując liczne rabaty, ale także zniknęłyby darmowe książki, jakie otrzymują prenumeratorzy czasopism i gazet. Projekt zakłada jednak drobne wyjątki. Dopuszcza 20 procent zniżki dla instytucji kultury, nauki i oświaty, 15 procent przy zakupie podczas targów książki oraz w ramach sprzedaży podręczników szkolnych stowarzyszeniom rodziców uczniów.
Projekt, przygotowywany już od 2014 roku, wzbudził jednak kontrowersje w Izbie Wydawców Prasy, która protestuje przeciwko niektórym jego zapisom. Przede wszystkim jej członków niepokoi to, że ratując księgarnie, prawo uderzy w prasę. Działacze IWP krytykują zapis, że wydawca u którego ktoś wykupuje prenumeratę, z góry musiałby wiedzieć, jakie książki i w jakiej cenie zaproponuje w całym okresie trwania umowy. Wydawcy tego po prostu nie wiedzą.
Konsultowaliśmy i wspieraliśmy projekt ustawy na wcześniejszych etapach, jednak ten zapis o zakazie dodawania książek jest dla nas zaskoczeniem - Wirtualne Media cytują dyrektora IWP Macieja Hoffmana. Nowością, która nie pojawiała się na żadnej z poprzednich faz pracy. Dlatego podjęliśmy rozmowy, aby ten paragraf nowego prawa zmodyfikować.
Jak informują Wirtualne Media do takiego spotkania już doszło i prezes IWP Wiesław Podkański rozmawiał o wycofaniu zapisu z Albinem. Sprawa jest otwarta, gdyż projekt ustawy trafił właśnie do konsultacji społecznych. Prezes PIK zapowiada, że jest szansa na osiągnięcie wspólnego celu obu Izb.
Dużo książek niszowych, dla wielu grup ludności - powiedział.
Z punktu widzenia czytelników oznacza to wysokie ceny książek z narzuconą najwyższą marżą. Czy w ten sposób Ministerstwo Kultury wesprze i tak mające fatalne statystyki czytelnictwo?