_
_
Dzisiaj w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów odsłonięto tablicę upamiętniającą ofiary katastrofy w Smoleńsku. W tragedii, w której doszło w 2010 roku zginęło 96 osób lecących na pokładzie Tupolewa. Dlatego sporym zaskoczeniem był fakt, że znalazły się na niej zaledwie… trzy nazwiska.
Na tablicy znależli się jedynie: Lech Kaczyński, Przemysław Gosiewski i Zbigniew Wassermann. Dlatego na uroczystości pojawiły się tylko trzy rodziny Smoleńskie, a także Beata Szydło i Jarosław Kaczyński, którzy tłumaczyli dlaczego na tablicy nie zamieszczono pozostałych nazwisk.
Skąd taki dobór nazwisk? Dlaczego Zbigniew Wassermann i Przemysław Gosiewski? Bo oni tutaj pracowali, bo byli zaangażowani w pracę polskiego rządu, tutaj mają również swoje gabinety - wyjaśniała premier. Dzisiaj przy tych gabinetach zostały zamieszczone pamiątkowe tabliczki z ich nazwiskami, ażeby każdy kto tutaj jest, wchodzi, pracuje, wiedział, że tutaj pracowali.
W przemówieniu Jarosław Kaczyński wspomniał brata, a także przy okazji przypomniał o trudnych czasach Prawa i Sprawiedliwości, kiedy to partia Donalda Tuska próbowała ich "dorżnąć".
Doszło do tragedii, w której mieliśmy do czynienia z jednej strony z bólem jednej, lepszej części narodu i eksplozję zła, nienawiści. Do dziś można powiedzieć te dwie siły, dwa żywioły ze sobą walczą - powiedział prezes Pis.
Ale było też zetknięcie się Lecha Kaczyńskiego i Zbigniewa Wassermanna - dodał. To była inna relacja, byli w podobnym wieku, doświadczeni. Zbigniew był jednym z tych, którzy nie zawiedli i poszli z nami. Kiedy byliśmy w opozycji, kiedy byliśmy atakowani, kiedy byliśmy tą watahą, która miała być dorżnięta - przepraszam za słowo - kiedy mieliśmy być anihilowani.
Wyjaśnienia Beaty Szydło szybko skomentował Ryszard Kalisz. Polityk zauważył, że na tablicy brak nazwiska byłej wicepremier Jarugi-Nowackiej. Nie ma też na niej byłego szefa MON Jerzego Szmajdzińskiego oraz byłej minister rozwoju regionalnego w rządzie PiS Grażyny Gęsickiej.
_
_