W tym roku minęło dokładnie 40 lat od gwałtu, którego Roman Polański dopuścił się 13-letniej wówczas Samancie Geimer. Choć polski wymiar sprawiedliwości - ku uciesze reżysera - zdecydował, że nie będzie ekstradycji do USA, amerykańskie sądy zdają się być nieprzejednane i nie stosują wobec niego taryfy ulgowej. Polański w Stanach wciąż jest uważany i traktowany jako "uciekinier od prawa" i odrzucają jego wnioski o zamknięcie sprawy. Na jego nieszczęście, tamtejsi prokuratorzy wolą domagać się "sprawiedliwej kary", niż zamieść sprawę gwałtu na dziecku pod dywan. Polański odsiedział w areszcie niecałe dwa miesiące, ale i tak sądzi, że to wystarczająca kara za gwałt i zniszczenie 13-latce dzieciństwa.
Na początku kwietnia sędzia Scott Gordon z Sądu Najwyższego oddalił prośbę polskiego filmowca o "gwarancję nietykalności w Stanach Zjednoczonych". Polański chciał mieć pewność, że jeśli pojawi się na rozprawie, nie zostanie aresztowany. Sąd się jednak na to nie zgodził, argumentując, że reżyser stracił takie prawo po tym, jak uciekł z kraju, a sytuacja, w której próbuje dyktować warunki amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości, jest niedopuszczalna. W uzasadnieniu liczącym 13 stron sędzia wskazał na brak odpowiednich argumentów przemawiającymi za oczyszczeniem go z zarzutów.
Chociaż po raz kolejny nie uzyskano zgody na umorzenie sprawy Polańskiego, prawnicy reżysera nie zamierzają odpuszczać. W niedawno wystosowanym, obszernym piśmie ponownie zwracają się o rozpatrzenie prośby, przy okazji krytykując system prawny działający w Stanach, który według nich jest "nieścisły i niesprawiedliwy". W swoich żalach zagalopowali się tak daleko, że porównali amerykański wymiar sprawiedliwości do… nazistów, twierdząc że postanowienie sądu było "nielegalne", dlatego reżyser musiał ukrywać się przed karą.
Nasz klient, pan Roman Polański był tak samo usprawiedliwiony do ucieczki przed nielegalnym postanowieniem sądu, jak kiedy ukrywał się przed Niemcami, którzy napadli Polskę - twierdzą prawnicy.
Adwokaci nawiązali do ucieczki młodego Polańskiego z krakowskiego getta w 1943 roku. Zapomnieli wspomnieć jednak, że zanim sąd w Los Angeles ogłosił wyrok, filmowiec uciekł ze Stanów, obawiając się zasądzenia kary 50 lat pozbawienia wolności. Za kratami spędził jedynie 42 dni…