30-letni Sebastian Fabijański po premierze Niebezpiecznych kobiet z dnia na dzień zyskał ogromną popularność. W tym samym czasie pojawił się także w drugoplanowej roli w Belfrze i wystąpił w programie Kuby Wojewódzkiego. Zaczął też bywać w programach śniadaniowych, a także udzielił wywiadu Gali, w którym tłumaczył, dlaczego nie ma ochoty na stały związek. Sporo emocji wzbudza również wysportowana sylwetka aktora.
Niedługo do kin wchodzi kolejna produkcja z jego udziałem - film Gwiazdy opowiada o polskim piłkarzu Janie Banasiu, którego gol dał Polakom prowadzenie w meczu z Anglią w Chorzowie w 1973 roku. Fabijański wciela się w nim w najlepszego przyjaciela Banasia (i jednocześnie jego rywala), Gintera. Sebastian udzielił właśnie wywiadu Karolinie Korwin-Piotrowskiej dla magazyn.wp.pl, w którym opowiada o blaskach i cieniach sławy, stosunku do popularności i rolach, które odrzucił.
Gdybyś porównał listę filmów, których nie zrobiłeś, z listą filmów zrobionych, to która będzie dłuższa? - pytała Korwin-Piotrowska.
Lista filmów, których nie zrobiłem, będzie pewnie dłuższa. Ale gdybym je zrobił, czując, że nie chcę i że nie powinienem, to straciłbym szacunek do samego siebie. Zdeptałbym własną godność.
Serio? Byłbyś na okładkach, każde zdjęcie z Instagrama lądowałoby na Pudelku, paparazzi jeździliby za tobą. Jak to mówią, "fejm na maksa".
No i co z tego, powiedz mi? No i co? Gówno. Nic. Dla mnie i mojego życia taka popularność nic by nie znaczyła. Jeśli inni czują się z tym dobrze i daje im to jakieś konkretne profity, niech to robią. Ja nie umiem. To nie moja grupa krwi. Zawsze podejmowałem decyzje w zgodzie z tym, co czuję, a nie z tym, co powinienem. (…) [Popularność] traktuję jako fakt. To się dzieje. Czarusiem nie będę i nie chcę udawać, że mnie to nie obchodzi. Kiedy widzisz w ludzkich oczach podziw, to jest to łechcące. Ale to jest chwilowe.
Tak na co dzień nie czuję się specjalnie ważny. Dlatego autentycznie dziwi mnie, że piszą o mnie np. na Pudelku. Wiem, że chodzi o zarabianie pieniędzy. Ale nie rozumiem, dlaczego jestem dla nich interesujący. Nie mam głośnego związku, nie bywam na ściankach, nie uzewnętrzniam się na Instagramach itd. Generalnie wydaje mi się, że nie daję żadnego pretekstu.
Sebastian, spieszymy z wyjaśnieniem: tak się złożyło, że jesteś całkiem przystojnym chłopakiem, a film, w którym zagrałeś jest, niestety, najchętniej oglądaną polską produkcją kinową ostatnich lat. Naprawdę dziwisz się zainteresowaniu - nie naszemu, ale swoich fanów?
Cały wywiad z Fabijańskim możecie przeczytać tutaj: Sebastian Fabijański: Ciężko o wolność, kiedy jesteś towarem na rynku