Doda i Tomasz Lubert, tworzący przed laty zespół Virgin, rozstali się z dość niemiłych okolicznościach. Potem jednak ich relacje znów się ociepliły. Doda została nawet świadkiem Tomasza na jego ślubie z Ewą Wojtasik. Zobacz: Doda na ślubie w czarnym fraku: "JEST LUKSUS" (FOTO)
W zeszłym roku postanowili reaktywować zespół. Doda miała nadzieję, że przez dziesięć lat zawodowej rozłąki Tomasz zrozumiał, kto to jest największą gwiazdą i będzie umiał trzymać się w cieniu.
Okazało się, że rzeczywiście Lubert się tego nauczył. Aż za bardzo.
Doda sama haruje jak wół, a zyskami będzie musiała dzielić się na pół - ujawnia w Fakcie znajomy piosenkarki.
Podobno Lubert wszystkie sprawy zrzucił na jej głowę i teraz czeka na osiągnięte przez nią efekty. Wprawdzie oficjalnie obnoszą się ze swoja przyjaźnią, ostatnio przeszli nawet "test na zgodność par", jednak sytuacja między nimi jest napięta.
Doda podobno uważa Tomka za lenia i żałuje, że zdecydowała się z nim współpracować.
Doda ma żal do Tomka, że nie przyłożył do pracy nad promocją ich wspólnej płyty "Choni". Obiecał jej, że nagrają teledyski na światowym poziomie i wyruszą w trasę jakiej jeszcze Polska nie widziała. A nawet nie kiwnął palcem, by zebrać pieniądze i wymyślić scenariusze występów - ujawnia informator tabloidu. Wszystko jest na głowie Dody, od zatrudnienia scenografów po podpisywanie umów. Za trzy tygodnie będą grać koncert. Na próbach może dość do scysji.
Cóż, w przypadku Doroty jeden wróg mniej czy więcej nie robi raczej różnicy.