Sławomir Wałęsa, mieszkający w Toruniu syn byłego prezydenta, który, jak sam otwarcie przyznaje, jest alkoholikiem, został w niedzielę zatrzymany w Biedronce w pobliżu bloku, w którym mieszka. Jak wyjaśnił Sławomir, wyskoczył wieczorem po parę piw. Jak to alkoholik. Tymczasem został zatrzymany przez ochronę, która wmawiała mu podejrzane zachowanie i wezwała na miejsce policję. W kieszeni Sławomira Wałęsy znaleziono świeczkę zapachową za 7 złotych. Syn noblisty zapewniał, że kupił ją kilka dni wcześniej i zapomniał wyjąć z kieszeni.
Do zatrzymania doszło w niedzielę. W poniedziałek zaś toruńska policja zarzuciła Sławomirowi Wałęsie kolejną kradzież. Tym razem, jak ujawnia w Super Expressie, dopadli go przy kasach i rozebrali do naga.
Raz znaleźli przy mnie świeczkę zapachową, którą kupiłem dwa dni wcześniej. Z kolei w poniedziałek przyjechali policjanci, którzy kazali mi się rozebrać. Niczego nie znaleźli. Będę walczył o odszkodowanie - zapowiada z tabloidzie syn Lecha. W poniedziałek znowu oskarżyli mnie o kradzież. Przyjechała policja, zostałem rozebrany do slipek. Policjanci zaglądali mi nawet do skarpetek. To się w głowie nie mieści. Potraktowano mnie jak ostatniego menela.
Rzeczniczka prasowa toruńskiej policji, podinspektor Wioletta Dąbrowska przyznaje, że do zatrzymania Sławomira Wałęsy doszło już dwukrotnie i chociaż niczego przy nim nie znaleziono, policja może go sobie zatrzymywać dowolną ilość razy, zresztą jak każdego innego klienta. I każdy z nich może sobie protestować do woli.
Potwierdzam informację, że ten mężczyzna został przeszukany. Nic przy nim nie znaleziono - ujawnia Dąbrowska. W razie wątpliwości i zgodnie z procedurami nasi pracownicy mają prawo weryfikować, czy zapłata za towar została uiszczona. W przypadku uzasadnionej wątpliwości, że tak się nie stało, klient może zostać zaproszony do kontroli po przekroczeniu linii kas. Klient ma oczywiście prawo odmówić. W takich przypadkach może zostać wezwana policja. Potwierdzamy, że tak też się stało zarówno w niedzielę 23.04, jak i w poniedziałek 24.04.
Sławomir Wałęsa nie ma raczej wątpliwości, że ktoś się na niego uwziął.
To, co mnie spotyka, może spotkać każdego - przekonuje w tabloidzie. Ja co prawda wyglądam jak menel, ale nie jestem złodziejem. Piję, tak jak zawsze.
Obecnie policja prowadzi śledztwo w sprawie rzekomej kradzieży świeczki za siedem złotych. Funkcjonariusze przeglądają nagrania z monitoringu i przesłuchują świadków.