Gośćmi przedostatniego w tym sezonie odcinka programu Kuby Wojewódzkiego byli Mrozu, promujący swój nowy album, zupełne odmienny od debiutanckiej płyty oraz Wojciech Kalarus, odtwórca roli Antoniego w oglądanym przez pięć milionów Polaków serialu politycznym Ucho prezesa.
Mrozu, czyli Łukasz Mróz zapowiedział, że nie będzie rozmawiał o swoich dziewczynach, byłych ani obecnych i dotrzymał słowa. Promował za to utrzymaną w bluesowej stylistyce płytę Zew, którą Wojewódzki już ogłosił jednym z najlepszych krążków tego roku.
Prowadzący zaczął tradycyjnie od uwagi na własny temat.
Niedawno podeszła do mnie w klubie dziewczyna i powiedziała: Jesteś brzydki jak Ed Sheeran. Kojarzycie Eda Sheerana? To ten facet, który wygląda jak sprzedawca swetrów, a jego fryzjer nie ma licencji na wykonywanie zawodu. I pomyślałem: To ona tak do mnie? To ja jej: łału- łału -łału, spierdalaj, kurwa. Tak jej powiedziałem!
W rozmowie z Mrozem Wojewódzki ciągle podkreślał, jak bardzo go lubi. Ciężko zgadnąć, dlaczego w takim razie co chwila starał się wprawić go w zakłopotanie. Zaczęło się już przy powitaniu, gdy Mrozu w dobrej wierze wręczył Wojewódzkiemu analogowe wydanie swojej nowej płyty. Kuba zaś zamiast ograniczyć do zwykłego podziękowania, wręczył muzykowi identyczny album i jeszcze zapowiedział, że mu go podpisze.
Sprawiasz takie wrażenie, jakbyś chciał być jednocześnie Leszkiem Możdżerem i Zenonem Martyniukiem - kontynuował swój "życzliwy" wywód Wojewódzki. A w czym ty właściwie jesteś lepszy od Martyniuka? To tak jakbyś chciał być jednocześnie i ojcem i wujkiem, a to byłoby możliwe tylko w sytuacji gdybyś przeleciał własną siostrę. Podpowiem ci: Wywal tę osobę, która ci układała kolejność numerów na płycie. To ty układałeś? Chyba cię pojebało!"
Chcieliśmy zrobić fajny, spójny album - wyjaśnił Mrozu. Poprzednią płytą udowodniliśmy, że potrafimy podbijać listy przebojów. A teraz miałem taki lot, żeby zrobić coś bardziej dla siebie, jakościowego. Po trzydziestce człowiek zaczyna myśleć o przemijaniu. Trochę mi zakola podeszły. Myślę, że fajnie byłoby znaleźć słuchacza, który polubi moją muzykę i nie będzie to słuchacz przypadkowy. Poprzednie numery cały czas lecą w radiu, ale co ja mam dzwonić do rozgłośni, żeby puszczali utwory z mojej nowej płyty? Nie robię tego. Byłoby miłym dodatkiem, gdyby leciały w radio, ale to nie było moim celem.
Wiesz, że dla wielu osób Mrozu to ciągle ten od... wyobraź sobie: Gdynia, motorówki, żaglówki, co to jest? - zaczął Wojewódzki. No? Gdynia, żaglówki parkują, to jak się to nazywa?
Moje myśli to moje myśli, twoje myśli to twoje myśli, a wiem, dokąd zmierzasz i nie idź tą drogą - uprzedził muzyk.
Dobrze, więc ani razu nie padnie imię. Nie mówmy "Marina", mówmy "przystań" - zaproponował prowadzący. Nie chcesz mówić o przystani?
No, to już raczej przebrzmiała historia. Marina jest obecnie żoną jednego z najlepiej zarabiających polskich piłkarzy i przepuszcza jego pensję na torebki.
Co do Mroza to nie chciał przyznać, czy obecnie jest w związku.
Parę piosenek powstało w momencie gdy tej miłości nie było - ujawnił tylko. Wtedy powstały te gorzkie numery. Był to taki moment, gdy dałem upust tym emocjom, ale po drodze wszystko się poukładało.
Na prośbę prowadzącego Mrozu wykonał na żywo jeden ze swoich najnowszych utworów, przy akompaniamencie jedynie gitary akustycznej. Wyszło bardzo dobrze.
To był mój pierwszy publiczny występ z gitarą - wyznał. Ciągle się uczę. Mam też kłopot w wymową, kiedyś chodziłem do logopedy, bo nie wymawiałem "r", Nie wymawiałem też "sz", "cz" ani, "ż" i to były kolejne moje problemy. To był mój duży kompleks w liceum. Mam "r" w nazwisku i jeszcze "sz" w imieniu, no bo Łukasz.
A wiesz, że jest taki koszykarz, który nazywa się Rudy Gay? - zapytał niespodziewanie Wojewódzki. Rozumiesz? Nie dość, że rudy to jeszcze gej, jak go szanować w ogóle?
Na szczęście zanim zdążył rozwinąć temat, w studiu pojawił się drugi gość.
Jak sądzicie, Mrozu będzie wspominał ten występ z sympatią?