Karolina Szostak minione trzy lata spędziła na odchudzaniu się na oczach całej Polski. Zaczęła od rzucenia mięsa, potem przetestowała dietę pudełkową, a następnie poszła do Tańca z gwiazdami. To sprawdzony w show biznesie sposób na schudnięcie, za które producenci programu jeszcze chętnie zapłacą. Rekordziści, jak Olivier Janiak, zostawiają na parkiecie po kilkanaście kilogramów. Jak na razie jedyną uczestniczką, której nie udało się schudnąć, pozostaje Dominika Gwit. Niektórzy widzowie odnieśli nawet wrażenie, że w programie jeszcze trochę przytyła.
Karolinie nie udało się wprawdzie schudnąć bardzo spektakularnie, jednak uznała to za dobry początek i nabrała apetytu na więcej. Kilka miesięcy temu przeszła na restrykcyjną dietę, opartą na surowych warzywach i owocach, dzięki czemu, jak sama pochwaliła się z wywiadzie, zaczęła mieścić się w kreacje od Paprockiego i Brzozowskiego w rozmiarze 36. Zobacz: Szostak opowiada o diecie: "Nagle jakoś się odchudziłam, nie umiem tego wytłumaczyć"
Elżbieta Romanowska, uczestniczka osiemnastej edycji Tańca z gwiazdami, postanowiła pogratulować Karolinie sukcesu. Wprawdzie jej samej nie udało się jeszcze zmienić sylwetki, ale nie wyklucza, że wkrótce się za to weźmie.
Karolina chciała to zrobić, miała takie marzenie i brawo! - komentuje w rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie. Gratuluję konsekwencji. Ja nie mam dziś takich marzeń o rozmiarze S. Ale nie wiem, co będzie za jakiś czas. Ludzie nie chcą mnie zranić i wymyślają, że jestem "puszysta". Kiedyś jednej pani powiedziałam, że "puszysty" to może być koc. Myślę, że ani w rozmiarze S ani XL nie ma dobrego określenia na styl figury, a ludzie próbują szukać najbardziej poprawnego określenia. Ale też kiedy zaczynałam przygodę w Tańcu z gwiazdami dostawałam bardzo obraźliwe maile w stylu: "ty gruba świnio" czy "gdyby pani miała odrobinę godności ty by pani zrezygnowała z tego show". Albo: "ledwo podskoczysz, zrobisz dziurę wielkości krateru".
Miłe to nie było. Lubię krytykę, ale konstruktywną. Teraz to się trochę zmienia. Pewna firma kosmetyczna zaprosiła do reklamy pełniejsze kobiety. Czy one były brzydsze? Nie! Były piękne, uśmiechnięte, cieszące się życiem, bez cellulitu. Kiedy podróżowałam po Stanach Zjednoczonych widziałam pełniejsze kobiety, bardzo zadbane, pewne siebie i one czuły się atrakcyjne. Miały cudnie zrobione paznokcie, włosy. I nie chodzi mi o to, by promować otyłość, nie chcę popadać w skrajność, ale można być przecież pomiędzy.