Ponad miesiąc temu Polska usłyszała o Karolinie Piaseckiej, żonie byłego już radnego Bydgoszczy, który "w imię wartości katolickich" wymuszał na niej posłuszeństwo, nazywając ją "szmatą, ku*wą, c*elem", a nawet "bezinicjatywnym dzi*kojadem". Po prawie 12 latach (!) takiego traktowania maltretowana żona polityka PiS-u zdecydowała się opowiedzieć w mediach o swojej traumie. Od środy mąż Karoliny Piaseckiej ma zakaz kontaktowania się i zbliżania do żony oraz skrócone nazwisko. Teraz występuje w mediach już jako "Rafał P.": Radny PiS, który maltretował żonę USŁYSZAŁ ZARZUT znęcania się psychicznego i fizycznego nad żoną!
Teraz w mediach zaczyna być głośno o równie smutnej historii, której niechlubnym bohaterem jest Sławomir Dajcz, radny PiS z Piotrkowa Trybunalskiego. Gazeta Trybunalska opisała właśnie szokującą historię jego żony Anny, do której polityk m.in. zwraca się słowami "łachudro" i "świnio".
Jak podaje Trybunalska, o sytuacji kobiety poinformował redakcję jej znajomy, który zadzwonił do gazety i poprosił dziennikarzy o pomoc. Anna Dajcz przyszła do siedziby redakcji z torbą na kółkach służącą do przewozu zakupów, w której zgromadziła... pisma sądowe, orzeczenia lekarskie, obdukcje (!) i pozostałe materiały dokumentujące jej sytuację.
Okazuje się, że we wrześniu ubiegłego roku radny Dajcz wraz z dwójką dzieci, 41-letnim Dominikiem i 38-letnią Katarzyną złożyli wniosek o wyrażenie zgody na przymusowe leczenie psychiatryczne Anny. Utrzymują bowiem, że kobieta stanowi zagrożenie dla najbliższych i że nie powinna przebywać sama.
Urządza mnie i moim dzieciom bez powodu awantury, ubliża nam, krytykuje nas, osądza o związki kazirodcze, podważa nasz autorytet, zmyśla różne sytuacje, które nie miały miejsca (...). Bezpodstawnie wzywa na interwencję policję (...). Ciągle mnie krytykuje. Twierdzi, że nic w życiu nie osiągnąłem, że cały dorobek naszego życia to jej zasługa - cytuje argumentację radnego Gazeta Trybunalska. Chciałbym żonie pomóc, lecz nie wiem, co mam dalej robić i potrzebuję pomocy. Chciałbym, żeby żona się leczyła i wróciła do normalnej egzystencji. Żona w silnym wzburzeniu emocjonalnym nie panuje nad swoimi czynami, wpada w furię.
Nawet jeśli kobieta ma problemy ze zdrowiem psychicznym, nie usprawiedliwia to słów, jakie kieruje do niej mąż. Anna Dajcz przesłała Trybunalskiej nagranie domowej awantury, w której polityk nazywa ją "łachudrą" i "świnią":
Ty świnio do roboty spier*alaj, bo jesteś zdrowa! Do roboty zapier*alaj ty łachudro, ty! Żerowałaś na mnie całe życie, łachy ku*wa za moje pieniądze - słychać na szokującym nagraniu.
W marcu tego roku kobieta złożyła w Komendzie Miejskiej Policji w Piotrkowie Trybunalskim zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegające na znęcaniu się psychicznym i znieważaniu. Anna Dajcz uważa, że mąż, jako lokalny polityk czuje się bezkarny. Wygląda na to, że ma rację, bo do tej pory ani dzielnicowy, ani komendant nie odpowiedzieli na jej zawiadomienie. Dejcz dodatkowo nie pomaga żonie finansowo, chociaż sam zarabia kilka tysięcy złotych miesięcznie. Ona zaś ma 930 złotych emerytury.
Kontrowersje w sprawie budzi jeszcze fakt, że Sławomir Dajcz od kilku lat promuje się na polityka wiernego tradycji i wartościom katolickim. W rozmowie z Maskacjusz TV opowiadał kiedyś, że... tylko dwa razy opuścił pielgrzymkę do Częstochowy.
Przypomnijmy, że Rafał P. też utrzymywał, że bije żonę "w imię Boże".