W erze mody na bycie fit i lansowania się na Instagramie, w sieci pojawiło się wiele kandydatów na kolejną - po szafiarkach - falę młodych celebrytów. Zazwyczaj publikują oni zdjęcia swojego umięśnionego ciała, motywując innych do pracy nad sobą. Niestety część z nich poza promowaniem fitnessu decyduje się też na publiczne wypowiadanie się w różnych, niezwiązanych z fitnessem kwestiach. To, co pada z ich ust nierzadko można nazwać zwykłym bełkotem. Zdaje się, że po medal w tej dziedzinie zmierzają Deynn i jej chłopak.
Niestety Marita i jej umięśniony chłopak nie przestają udzielać się w dyskusjach na Facebooku czy Instagramie. Szkoda, bo znacznie lepiej wychodzi im rzeźbienie sylwetki i chwalenie się mięśniami w sieci. Deynn najwyraźniej drażni, kiedy ktoś otwarcie ją krytykuje. Ostatnio wdała się w rozmowę z jedną z internautek, której komentarz trudno nazwać hejtem:
Nie chcę hejtować, ale grzecznie napiszę swoje zdanie - zaczęła dziewczyna. Nie mam nic do twojej osoby, ale obserwuję cię na Snapchacie i wku*wia mnie fakt, że chodzisz w metalowo-rockowych koszulkach, gdy tymczasem jestem pewna, że o tych zespołach nic nie wiesz (...) Zastanów się proszę, zanim ubierzesz taką koszulkę następnym razem. Dla ciebie to może nic, ale dla osób takich jak ja to lekceważenie subkultury - napisała.
Deynn odpowiedziała - jak sama to określiła - "w swoim stylu". Cóż, trudno temu zaprzeczyć:
Walnij sobie odwróconym krzyżem w czoło i się odczep od mojego życia i tego w co jestem ubrana - odpisała wyraźnie oburzona fit-celebrytka. (...) Szczerze? Pie*dolę subkulturę a szanuję szacunek, ja ci się w życie nie wtrącam i twoje satanistyczne ekscesy.
Przypomnijmy, że Deynn na Instagramie obserwuje milion osób, w tym bardzo wiele nastolatek, której wzorują się na swojej "idolce". Marita pojawiła się też na dwóch okładkach poczytnych polskich magazynów. Czy naprawdę warto promować osoby, które "pie*dolą subkultury" pisząc jednocześnie o szacunku?
Zostawiamy to Wam do przemyślenia. A Deynn życzymy, żeby siłownia nie była jedynym miejscem, do którego zagląda. Do biblioteki czasem też warto.