Z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych przypadającego 14 czerwca, Beata Szydło pojawiła się na terenie byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, gdzie wygłosiła podniosłe przemówienie. Premier opowiadała o "haniebnym procederze przemysłowego mordu" oraz o tym, że trzeba zrobić wszystko, aby podobne zdarzenia nie miały miejsca w przyszłości.
Niestety jej słowa po raz kolejny przybrały niebezpiecznie polityczny wydźwięk. W trakcie wspominania "ponad miliona niewinnych ofiar" premier stwierdziła bowiem, że "Auschwitz to lekcja tego, że należy uczynić wszystko, aby chronić swoich obywateli". Cytat uznano za tak kluczowy, że pojawił się on nawet na oficjalnym profilu Prawa i Sprawiedliwości na Twitterze jako esencja przemówienia i natychmiast rozpętała się wokół niego burza.
Wpis skomentował m.in. były marszałek Sejmu i wicepremier Marek Borowski, który napisał, że "Szydło nie takie głupoty już wygadywała, choć ta wypowiedz to kolejny rekord głupoty i cynizmu".
W sprawie wypowiedział się też jak zawsze aktywny Tomasz Lis: A taką lekcję pobrała pani Szydło z tragedii Holocaustu. Nawet Auschwitz jest dobry jako pretekst do szczucia? Auschwitz to lekcja skutków pogardy i nienawiści, pani Szydło, pogardy i nienawiści, które świadomie pani sączy do głów ludzi. Hańba! - napisał dziennikarz.
Internauci z kolei podkreślali, że wykorzystywanie pamięci pomordowanych Żydów do bieżących rozgrywek politycznych, zwłaszcza w kontekście przyjmowania uchodźców, jest co najmniej nie na miejscu.
Znacznie ostrzej słowa pani premier skomentował prezes Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich, Krzysztof Utkowski, który ocenił jej wystąpienie jednoznacznie jako duży nietakt.
Często bywa niestety tak, że ludzie występują w Auschwitz nieprzygotowani. Uważam to za duży błąd, bo tu każde słowo jest ważne - stwierdził w rozmowie z Wirtualną Polską. Dla mnie te słowa Beaty Szydło to jest wielka gafa. Nie wiem, to chyba jakiś skrót, zbitka myślowa, bardzo trudna do obrony.
Najwyraźniej fala krytyki przerosła Prawo i Sprawiedliwość, bo zamiast jednak próbować jakoś obronić słowa premier, szybko usunęli je z oficjalnej strony.