Azealia Banks, wokalistka i autorka tekstów, co jakiś czas trafia na pierwsze strony gazet z powodu wybryków i skandali ze swoim udziałem. Wsławiła się między innymi wywiadem dla Playboya, w którym wyznała, że nienawidzi Ameryki i jej "grubych obywateli", których nazwała "mięsem" oraz rasistami.
Przypomnijmy: Azealia Banks: "Nienawidzę grubych, białych Amerykanów"
Azealia ma również problem z kontrolowaniem agresji. W 2015 roku została aresztowana w klubie po tym jak… opluła i ugryzła w pierś (!) pracownicę ochrony.
Z kolei Sarze Palin, byłej miss i gubernator Alaski życzyła... zbiorowego gwałtu.
Znajdźmy największe, najgrubsze czarne penisy i pozwólmy im w nią wjechać - pisała na Twitterze.
Teraz o Banks znów jest głośno, a to za sprawą pozwu jaki złożyły przeciw raperce instytucje finansowe.
Okazuje się, że 26-latka od pięciu lat nie spłaca kredytów, jakie zaciągnęła na kilku kartach. Łączna kwota jej długów wynosi 137 tysięcy dolarów.
Jak podaje Page Six, w 2012 roku skandalistka podpisała umowę na "kryształową Visę bez limitu" w kalifornijskim banku City National i chyba potraktowała nazwę zbyt dosłownie, bo płaciła nią bez opamiętania aż zrobiła debet w wysokości 79 tysięcy dolarów. Następnie, w 2015 roku uruchomiła kolejną kartę, na której zaległości wynoszą osiem tysięcy dolarów. W sposób niewytłumaczalny udało jej się otrzymać jeszcze jeden kredyt, tym razem na 50 tysięcy, których również nie spłaciła.
Co ciekawe, w 2014 roku Azealia wydała album pt. Broke with Expensive Taste, który można przetłumaczyć jako "zerwanie z kosztownym gustem".
Patrząc jak obecnie tonie w długach, chyba jednak nie do końca jednak jej się to udało.