Ostatni konflikt Agnieszki Jastrzębskiej z Dodą nadwątlił i tak nieszczególną reputację "naczelnej plotkary" show biznesu. Dziennikarka próbuje się odbić podlizując najgłośniejszym małżeństwom branży, czyli Majdanom i Lewandowskim. Tym pierwszym "sprezentowała" program dokumentalny o nich, a drugim próbuje się przypodobać zachwycając "frywolnym penisem" Roberta. Uprzedzając reakcję Ani ogłosiła, że to ona nazwała Klarę "royal baby", poczuwając się wręcz do bycia jej matką chrzestną.
Niestety, Lewandowscy nie podłapali aluzji i rodzicami chrzestnymi będzie rodzeństwo Roberta i Anny. Jastrzębska postanowiła więc wykazać się jeszcze bardziej i nagle na Facebooku wzięła w obronę młodą matkę, niczym lwica broniąc ją przed ciosami krytyki ze strony internautek i koleżanek po fachu.
I żeby nie było, że nie ostrzegaliśmy - od nadmiaru słodyczy może się Wam zrobić niedobrze.
Nigdy tego nie robię, ale tym razem zabiorę głos w kwestii krytyki Anny Lewandowskiej. Ostatnio kilka dziennikarek publicznie skrytykowało, choć chyba właściwiej będzie napisać, zhejtowało Anię za to, że ma płaski brzuch po porodzie, a do tego jeszcze wrzuca zdjęcia na profile społecznościowe i ma (o zgrozo!) drogi wózek! Jak ona śmie! - grzmi Jastrzębska. Powinna przecież w ciąży roztyć się totalnie, chodzić do wieczora w rozciągniętej koszuli nocnej, złapać doła i zajadać go junkfoodem. A już broń Boże nie pokazywać się publicznie!
A ona nie, bezczelna, tryska pozytywną energią, przygotowuje zdrowe jedzenie, wychodzi do ludzi i wygląda super. Do tego, to już jest przegięcie, wrzuca motywujące posty na bloga i wszystkich denerwuje zdjęciami z córką. Jak czytam komentarze niektórych dziennikarek które piszą, żeby nie dać się nabrać, bo to czysty marketing, który ma naciągać łatwowierne czytelniczki... No właśnie na co? Żeby o siebie dbały, ćwiczyły i zdrowo się odżywiały?
Inna dziennikarka zarzuca Ani że ma drogi wózek i terroryzuje młode matki, w ogóle Polki, płaskim brzuchem i błyskawicznym powrotem do formy. No i na pewno ma armię niań, bo przecież skąd ma czas na te wszystkie zdjęcia na blogu, chodzenie na mecze męża i to jeszcze na tych trybunach wygląda świetnie! No straszna matka! Zamiast zajmować się dzieckiem, to ona motywuje - o przepraszam terroryzuje - zdrowym stylem życia i zaraża dobrą energią.
Robienie dobrze Lewandowskim to oczywiście okazja także do ocieplenia własnego wizerunku. Agnieszka pożaliła się, że sama przytyła 30 kilogramów w trakcie ciąży, a mimo to nie przeszkadza jej, że ktoś dba o sylwetkę ćwiczeniami, podczas gdy ona wybiera abażurowy krój sukienek.
Dziewczyny, skąd tyle jadu i złości?! Nie rozumiem tego, chociaż sama miałam zatrucie ciążowe i przytyłam w ciąży 30 kilo, jakoś mi nie przeszkadza, że ktoś próbuje dzielić się doświadczeniem, jak być w formie. Wiem jak trudno pogodzić macierzyństwo z pracą, bo wychowuję dwójkę dzieci, ale nie przeszkadza mi, że Ania miesiąc po porodzie ma płaski brzuch i masę pozytywnej energii. Dlaczego Wam to przeszkadza? Nie rozumiem tego.
Każdy na swój sposób przeżywa macierzyństwo. Ania przecież nie obraża matek, które borykają się z babybluesem i dla których macierzyństwo nie jest łatwe. Bo i tak bywa. Ale czy to znaczy, że ona nie ma prawa przeżywać go na swój sposób?! Aniu! Trzymaj tak dalej i w żadnym wypadku się tym nie przejmuj! Robisz świetną robotę! NEVER GIVE UP!