Niedawno ruszył proces 20-letniej Michelle Carter, oskarżonej o doprowadzenie do samobójstwa jej chłopaka, Conrada Roya III. Do tragedii doszło trzy lata temu, gdy Conrad zmagał się z myślami samobójczymi i ciężką depresją ukrywaną przed rodziną. Carter nie tylko o wszystkim wiedziała, ale jeszcze zachęcała partnera, żeby zdecydował się na ten krok i ulżył sobie, a gdy zwlekał, ponaglała go zniecierpliwiona.
W końcu Michelle dopięła swego, bo Roy popełnił samobójstwo. Okazało się, że gdy on truł się tlenkiem węgla, ona cały czas rozmawiała z nim przez telefon - zamiast zadzwonić po policję i pogotowie, by uratować mu życie.
Wokół Carter narosło wiele kontrowersji. Jej rówieśnicy poinformowali prokuratora, że zależało jej na śmierci chłopaka, gdyż chciała w ten sposób... wywołać sensację wokół siebie. Gdy już zmarł, na pokaz "cierpiała" i nosiła żałobę. Wykorzystała tę okazję na zbiórkę charytatywną na rzecz pomocy osobom po próbach samobójczych - choć sama stała się przyczyną, którą należało wyeliminować z życia Roya. Pojawiła się nawet w mediach, prowokując publiczną debatę wokół problemu samobójstw.
Michelle do końca grała rolę zrozpaczonej ofiary, ale sąd po zapoznaniu się z twardymi dowodami nie dał jej wiary. Sędzia stanu Massachussets spędził nad sprawą dwa dni zanim skazał Carter za nieumyślne spowodowanie śmierci.
W amerykańskim prawie jest to precedens, gdyż do tej pory stwierdzenie spowodowania śmierci zawsze wiązało się z fizyczną obecnością na miejscu tragedii. Prokurator w mowie końcowej podkreśliła, że młode pokolenie wyrosło w innym, cybernetycznym świecie, więc prawo musi się dostosować do tej nowej rzeczywistości.
Carter lekkomyślnie spowodowała takie ryzyko i nieumyślnie doprowadziła do śmierci. W epoce gdy ludzie zakochują się w sobie przez Internet i SMS-y, również można kogoś sprowokować SMS-ami do targnięcia się na swoje życie, a więc i popełnić tą drogą zbrodnię.
Obrońca skazanej próbował jeszcze ratować sytuację podkreślając, że "Roy i tak zamierzał w końcu odebrać sobie życie", zaś "jego śmierć była tragiczna, ale nie była zabójstwem".
Wyrok zostanie ogłoszony 3 sierpnia, a sprawczyni, która w chwili popełnienia przestępstwa była nieletnia, może zostać skazana nawet na 20 lat więzienia.