W ostatnich dniach Jan Szyszko szczególnie często przypomina o sobie w mediach. Minister Ochrony Środowiska, który jest zapalonym myśliwym i chętnie przyozdabia swój dom głowami martwych zwierząt, wciąż chce uchodzić za profesjonalnego szefa resortu troszczącego się o przyrodę. W tym celu zainicjował ogólnopolski ruch wycinek drzew, przy okazji oskarżając ekologów i… korniki o konieczność podjęcia radykalnych działań na terenie Puszczy Białowieskiej.
Przypomnijmy: Szyszko oskarża EKOLOGÓW i KORNIKI o konieczność wycinki Puszczy Białowieskiej: "Problemem stała się presja naturalistów!"
Mimo protestów ekologów, Szyszko wciąż nie odpuszcza planowej wycinki Puszczy Białowieskiej i w Sejmie ogłosił, że… rezerwat został bezprawnie wpisany na listę światowego dziedzictwa przyrodniczego UNESCO. Przy okazji zapewnił, że "sprawa jest już w prokuraturze".
Jest rok 2014, łamiąc prawo, Puszczę Białowieską wpisano na listę dziedzictwa przyrodniczego UNESCO, nie dziedzictwa kulturowo-przyrodniczego, tylko przyrodniczego, jako nietknięty ręką człowieka w przeszłości - stwierdził szef resortu.
Minister argumentował, że obecnie na terenie Puszczy mamy do czynienia z prawną sprzecznością. Z jednej strony są przepisy Unii Europejskiej - które jak zaznaczył - nakazują ochronę występujących tam siedlisk, a z drugiej przepisy UNESCO, które mówią "nietknięte ręką człowieka i w związku z tym nie wolno tego użytkować". Rozwiązaniem ministra na tę palącą kontrowersję jest "zapisanie się do tych, którzy są albo za jedną koncepcją, albo za drugą".
Albo za koncepcją UNESCO, albo za koncepcją respektowania prawa Unii, gdzie trzeba chronić i przywrócić siedliska i gatunki, które zostały tam zniszczone - podkreślał z mównicy.
Szef resortu poinformował, że prowadzona jest analiza ekonomiczna, w której wylicza koszty utraty siedlisk i gatunków oraz ile kosztować będzie ich przywrócenie. Przy okazji Szyszko przypomniał, że na terenie puszczy była prowadzona inwentaryzacja, która pochłonęła 5 milionów złotych z budżetu państwa. Zapewnił, że brało w niej udział ponad 200 specjalistów z zakresu rożnych nauk przyrodniczych, którzy zinwentaryzowali ponad 1000 gatunków, wyznaczyli też szczegółowe mapy ich występowania. Minister podkreślił też, że Białowieski Park Narodowy jest na bieżąco monitorowany, a "naprawę sytuacji" planuje "jedynie" na 34 tysiącach hektarach puszczy, co stanowi połowę obszaru Parku.
Być może minister powinien jednak skupić się na przekazywaniu Mariuszowi Błaszczakowi korespondencji od "córki leśniczego", bo ochrona przyrody wyraźnie mu nie leży.