Tydzień temu w londyńskim wieżowcu Grenfell Tower wybuchł pożar w wyniku którego zginęło 79 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Dym dostrzegli muzułmanie świętujący ramadan, którzy szykowali się akurat do kolacji - to oni obudzili pozostałych mieszkańców. Kilkaset ludzi ze 120 mieszkań w środku nocy uciekało przed płomieniami, które strawiły cały ich dobytek. Nie jest tajemnicą, że budynek zamieszkiwali ludzie niezamożni i głównie pochodzenia arabskiego. W pomoc ofiarom zaangażowali się lokalni działacze, kościół oraz gwiazdy, które uczestniczyły w zbiórce pieniędzy, a nawet osobiście przybywały na miejsce, gdzie roznosiły żywność, odzież i wspierały poszkodowanych dobrym słowem.
Obecnie, jak twierdzi rzecznik grupy deweloperskiej, do której należał spalony budynek, najważniejszą kwestią jest rozlokowanie mieszkańców w innych nieruchomościach.
Zapewnienie tym ludziom dachu nad głową jest teraz naszym najwyższym priorytetem - powiedziała Eleanor Kellu z Grenfell Response Team.
Jednym z pomysłów jest przeniesienie ofiar do luksusowego apartamentowca Kensington Row, wartego dwa miliardy funtów, w którym aktualnie wolnych jest 68 lokali. To nie spodobało się bogatym mieszkańcom budynku, którzy wpadli we wściekłość na wieść o tym, że będą musieli żyć z biednymi muzułmanami za ścianą.
Zapłaciliśmy mnóstwo pieniędzy, żeby tu zamieszkać i ciężko na to pracowaliśmy. Teraz ci ludzie zamierzają się tu wprowadzić i nie będą nawet musieli ponosić za to opłat - oburza się jedna z kobiet w rozmowie z The Guardian.
Jest mi przykro, że stracili domy, ale tutaj jest mnóstwo osób, które kupiły mieszkania i przez nich one stracą na wartości - dodaje kolejny z rezydentów. Nastąpi degradacja tego miejsca. To wywoła wielkie szkody na rynku mieszkaniowym.
Północne Kensington to co innego niż Kensington. Powinni być w miejscu gdzie będą szczęśliwi, ale nie tutaj. Nie chcę ich tu - stwierdza stanowczo inny lokator.
Wypowiedzi mieszkańców spotkały się z oburzeniem internautów.
"Pie*doleni dorobkiewicze" "To skandaliczne, bogaci mają współczucie dla ofiar dopóki nie muszą zamieszkać obok nich" - piszą na Twitterze.
Awantura toczy się nie tylko o mieszkania, ale również o dostęp do licznych wygód znajdujących się na terenie apartamentowca. Ocaleni z pożaru będą mogli bowiem korzystać z siłowni, basenu i strefy SPA, kina oraz usług odźwiernego. Aktualnie lokale w budynku Kensington Row kosztują od 1,5 do 8,5 miliona funtów. Te, które stoją puste są jeszcze w trakcie wykańczania. Zatrudniono dodatkowych robotników, aby ukończyć je do końca lipca. Kiedy ofiary pożaru się do nich wprowadzą, będą już w pełni wyposażone i umeblowane.