Krzysztof Gójdź postanowił ostatnio pokazać, że interesuje go nie tylko własny nos, luksusowe samochody oraz nieruchomości. Ogłosił, że chce przygarnąć Syryjkę z dziećmi, zakwaterować w jednym ze swoich mieszkań i wychować jej dzieci na Polaków.
Czy dziecko może zrobić nam krzywdę, jeśli wychowamy je w duchu Polski? Nie wyrośnie na terrorystę - przekonywał lekarz-celebryta. Przypomnijmy: Gojdź chce przyjąć rodzinę uchodźców! "Dam im jedno z moich mieszkań, dam im pracę. STAĆ MNIE NA TO!"
Na razie jednak Gójdź może deklarować, że przyjmie na utrzymanie jedną rodzinę równie śmiało co sto rodzin. Jest to obietnica całkowicie bezpieczna, bo niemożliwa do zrealizowania.
Niestety, problemem są obostrzenia prawne - wyjaśnia Krzysztof w rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium. Nie mogę tak po prostu zaprosić ich do Polski, bo nie dostaną azylu politycznego. Dlatego wystosowałem apel do pani premier, by umożliwiła mi niesienie pomocy. Cały czas czekam na odpowiedź. Mam nadzieję, że polski rząd przychyli się do mojej prośby.
To akurat wydaje się mocno wątpliwe, bo polski rząd w tej kwestii jest wyrazicielem opinii większości obywateli. Jak wskazują sondaże, 70 procent Polaków jest zdecydowanie przeciwna przyjmowaniu uchodźców, a nawet przekonuje, że pomaganie ofiarom wojny nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem: Pawłowicz poucza polskich duchownych: "Zapraszanie uchodźców nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem"
Gójdź może więc zapraszać do swojego apartamentu tylu uchodźców, ilu tylko chce. I tak żaden nie przyjedzie.
Każdy z nas powinien zastanowić się, czy stać go na taki gest - tłumaczy w tabloidzie. Zdaję sobie sprawę, że to kropla w morzu potrzeb, ale im więcej z nas zacznie działać, tym więcej zrobimy. Chcę pokazać Polakom, że warto wyjść naprzeciw potrzebom innych i przestać widzieć zagrożenie tam, gdzie go po prostu nie ma.
_
**_
Gojdź zapewnia: "Gdy jestem w związku, nie patrzę na kobietę jako lekarz"**