Na przełomie maja i czerwca Beata Tyszkiewicz z problemami kariologicznymi trafiła do warszawskiego szpitala. Okazało się, że 78-letnia aktorka przeszła zawał i konieczne było przeprowadzenie zabiegu udrożnienia tętnicy wieńcowej. Zabieg przebiegł pomyślnie.
Niestety, kilka dni po opuszczeniu szpitala, z bólem w klatce piersiowej ponownie została przewieziona do kliniki w Aninie. Lekarze stanowczo zapowiedzieli jej, że jeśli chce jeszcze pożyć, to bezwględnie musi rzucić palenie. Tyszkiewicz przerzuciła się na gumę do żucia i teraz od niej się uzależnia. Zobacz: Tyszkiewicz wreszcie rzuciła palenie. "Nie ma czego gratulować, lubiłam to"
W rozmowie z Super Expressem aktorka przestrzega przed bagatelizowaniem problemów zdrowotnych, zwłaszcza kardiologicznych, które, jej zdaniem, łatwo pomylić... z objawami po zjedzeniu ostrych potraw.
Ona sama była przekonana, że powodem jej kiepskiego samopoczucia jest curry, a nie zawał.
Trzeba wiedzieć, że jeśli myślimy, że boli nas wysoko w klatce piersiowej dlatego, żeśmy zjedli coś niedobrego, bo to jest takie samo uczucie, to możemy być w błędzie - wyjaśnia aktorka. Uczulam na to! Ja absolutnie byłam tego pewna. Byłam u Hindusa, zjadłam takie bardzo ostre curry, które lubię. Żadnych objawów zawału nie miałam, ale bolało mnie coś w środku. Myliłam to z żołądkiem. Wróciłam do domu, spędziłam w nim wieczór, całą noc. Coraz bardziej bolało. To nie było gwałtowne, ale było bolesne. Więc następnego dnia pojechałam do szpitala w Aninie. I tam mnie już "złapali". To było zupełnie niepotrzebne. To wszystko mnie wytrąciło z mojego rytmu. Ja jestem dosyć energiczna, mam różne plany. A tu naraz takie coś. Nigdy nie wsłuchiwałam się w siebie i nie zawracałam sobą niczyjej głowy. Ale trzeba się liczyć z tym, że coś takiego może się zdarzyć.
Niestety, Beata Tyszkiewicz obecnie przebywa z szpitalu po raz trzeci z rzędu. W sobotę, z bólami w klatce piersiowej, trafiła na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej Instytutu Kardiologi w Aninie.
_
_