Julia Wróblewska do niedawna cieszyła się opinią młodej, sympatycznej aktorki serialowej. Cała Polska darzyła ją sporą sympatią dzięki roli w komedii romantycznej _**Tylko mnie kochaj**_, w której zagrała w wieku 8 lat. Niestety, po udziale w Celebrity Splas_h_, _Tańcu z gwiazdami_ i zaproszeniu na kilka ścianek, Julka zaczęła tracić kontakt z rzeczywistością. Najpierw beztrosko opowiadała swoim fanom o tym, że nie pójdzie na pogrzeb swojego serialowego dziadka, Witolda Pyrkosza, bo nie chce się przeziębić w deszczu, a później równie rezolutnie się z tego tłumaczyła. Bank rozbiła jednak, gdy opublikowała relację... z przejechania lisa.
Teraz Julka udzieliła wywiadu Plejadzie, w którym opowiedziała o początkach kariery, maturze i planach na przyszłość. 19-latka zapewnia, że egzamin dojrzałości zdała dobrze i za rok będzie chciała spróbować swoich sił w szkole teatralnej. Najpierw jednak zrobi sobie przerwę, którą przeznaczy na "rozwijanie siebie i swoich pasji", chce zacząć grać na pianinie, ćwiczyć dykcję i tańczyć. Mamy jednak złą wiadomość dla fanów młodej celebrytki: już zapowiedziała, że wszystkich tych aktywności nie będzie relacjonować w mediach społecznościowych. No, a przynajmniej nie tak intensywnie.
Moim znajomi zaczęli na to narzekać. Mówili mi, że nie czują się komfortowo, gdy gdzieś razem wychodzimy, bo cały czas ich nagrywam. Przemyślałam to i uznałam, że mają rację. Przecież nie muszę relacjonować każdej minuty swojego życia. Postanowiłam schować telefon do kieszeni i używać go znacznie rzadziej - zapewnia Wróblewska. (...) Teraz wiem, że powinnam większą uwagę przykładać do ochrony mojej prywatności. Nie muszę wszystkim opowiadać o moim życiu. Przez moment za bardzo zaufałam ludziom, za bardzo zaufałam mediom. Przez długi czas nikt nie komentował publicznie moich wypowiedzi. Liczyłam, że jak się całkowicie obnażę i pokażę wszystko, nikt nie będzie na siłę węszył skandali z moim udziałem. Teraz wiem, że to nie była dobra droga.
Julka kolejny raz tłumaczyła się też z relacjonowania na Snapchacie przejechania lisa, co zresztą wprawiło ją wówczas w ogromne rozbawienie. Młoda celebrytka postanowiła iść w znaną już linię obrony, którą zapoczątkował Radek "Penis" Pestka: wiadomość miała być tylko dla znajomych, ale przypadkowo wysłała się do wszystkich. Uwierzycie, że nastolatka, która kompulsywnie relacjonuje każdy swój dzień nagle nie wie, w jaki sposób działa jej ulubiona aplikacja?
To były nieporozumienia. Chciałam wysłać coś do znajomych, którzy zrozumieliby moje poczucie humoru, a przypadkowo wysłałam do wszystkich - tłumaczy i dodaje, że wszystko było, a jakże, wyrwane z kontekstu: Czasem też w filmiku ucięte zostały dwa czy trzy istotne słowa, które zmieniały sens mojej wypowiedzi. Przekonałam się na własnej skórze, że można zrobić burzę w szklance wody.
Cieszymy się, że Julia "wyciągnęła wnioski" - a przynajmniej zapewnia, że tak się stało - tylko w czym zawinił ten biedny lis? I co to za "znajomi", których bawi cierpienie niewinnego zwierzęcia?