Choć Andrzej Duda usilnie stara się zmienić swój wizerunek i odcinać od wpływów prezesa Prawa i Sprawiedliwości, wielu Polaków wciąż ma mu za złe, że jest na "usługach" Jarosława Kaczyńskiego. Nie pomógł nawet "oczyszczający" wywiad prezydenta, w którym zapewnił wszystkich wyborców, że sam podejmuje decyzje bez konsultacji z prezesem, którego działania ocenia jako "nieprzemyślane" i "szkodliwe dla dobrej zmiany". Chyba Andrzej sam w to nie uwierzył.
Duda, który często obejmuje honorowy patronat nad różnego rodzaju imprezami, zdecydował się także firmować swoim nazwiskiem 39. Maraton Warszawski. To posunięcie zdecydowanie nie spodobało się środowisku sportowemu, a biegacze zapowiadają, że nie wystartują w PZU Maratonie Warszawskim i zamiast tego wybiorą się na imprezę biegową w innym mieście.
Najpierw się Nas obraża, wyzywając od "biegactwa", "cyklistów" etc, że zamiast do kościoła w niedzielę to na trening - powołuje się na jeden z komentarzy serwis Gazeta.pl. Potem grozi likwidacją maratonów w Warszawie, bo przecież jest ich stanowczo za dużo, jakby masówek politycznych blokujących stolicę było mało. Teraz uczestniczymy w jawnym ocieplaniu wizerunku Prezydenta RP.
Maratończycy podkreślają też, że nie chcą, aby politycy mieszali się do sportu, przekonując że maraton nie jestem miejscem do urządzania "nachalnej propagandy", z którą nie chcą się utożsamiać. Niektórzy ze sportowców nie przebierają w słowach i na forach maratończyków apelują, aby "wszyscy politycy i prezydent się od nich odpieprzyli" i nie wykorzystywali sportu do osiągnięcia własnych celów.
Fala oburzenia dotarła do organizatora maratonu, Marka Troniny, który postanowił zabrać głos w sprawie na Facebooku. Tronina ironicznie zachęcał zbulwersowanych biegaczy do nie startowania w zawodach i "pokazania, że są prawdziwymi Polakami".
Nie startujcie. Pokażcie, że jesteście Prawdziwymi Polakami - w odróżnieniu od Polaków nieprawdziwych, których patronat Prezydenta RP cieszy bądź którym po prostu wisi - napisał. Pokażcie, że nie ma sportu bez polityki, bez ciągłego kopania rowu bez dna, z którego się jako społeczeństwo nie wygrzebiemy przez parę dekad, bez nieokiełznanej żądzy demonstrowania swoich poglądów politycznych zawsze i wszędzie, i krzyków, że moja racja jest najmojsza.
Organizator nie przebierając w słowach skrytykował maratończyków za ich nienawistną postawę wobec prezydenta. Stwierdził też, że ci którzy najbardziej się oburzają "przenoszą swoja frustracje na wszystko wokół" i "zatruwają" sportowy charakter imprezy wyimaginowanymi pretensjami.
To nie politycy są problemem tego kraju. To Wy nim jesteście – nienawidzący inności, odmiennych poglądów, innego systemu wartości, celów i potrzeb - ocenił gorzko. To Wy daliście sobie wmówić, że za inność należy się wykluczenie. I przenosicie te swoje frustracje, swoje poczucie wyższości etyczno-moralnej, na wszystko wokół. Zatruwacie. I nie potraficie zawiesić tej swojej wojenki nawet na czas igrzysk. Myślicie, że to Prezydent obejmujący patronatem maraton miesza politykę do sportu? Nie. To Wy to robicie, odmawiając mu do tego prawa. Doszliście już do takiego punktu, że wydaje Wam się, że polityka musi być obecna wszędzie. Otóż nie. Nie musi. Już i tak jest jej za dużo. Otóż nie. Nie musi. Już i tak jest jej za dużo. Dlatego właśnie od półtorej dekady bronię Maratonu Warszawskiego przed politycznymi konotacjami.
Przyznacie mu rację?