Latem tego roku Andrzej Duda zaskoczył swoich kolegów z Prawa i Sprawiedliwości, nieoczekiwanie wyznaczając, po dwóch latach uległej prezydentury, kurs kolizyjny z rządem. Podobno prezydent miał już trochę dosyć tego, w jaki sposób jest traktowany, a raczej lekceważony przez najważniejsze osoby w państwie. Nie tylko zawetował dwie spośród trzech ustaw o sądownictwie, oddających faktyczną władzę nad niezawisłymi sądami Zbigniewowi Ziobrze, lecz także odmówił nominacji generalskich dla wybranych przez ministra obrony narodowej oficerów. Prezydentowi z Antonim Macierewiczem od dawna nie jest po drodze. Szef MON-u publicznie okazuje lekceważenie Dudzie i uniemożliwia mu sprawowanie konstytucyjnej roli zwierzchnika sił zbrojnych.
W końcu prezydent uznał, że Macierewicz musi odejść i otwarcie domaga się jego dymisji. Podobno rozmawiał już na ten temat z premier Beatą Szydło.
Prezydent jasno zakomunikował premier, że oczekiwałby dymisji Macierewicza - ujawnia w rozmowie z Faktem osoba związana z Pałacem Prezydenckim. Macierewicz jest człowiekiem, z którym nie da się rozmawiać i to jest podstawowy problem. Nic im w tym MON nie wychodzi. Sprawa zakupów dla wojska leży, reforma dowództwa jest nie do przyjęcia.
Z tymi zakupami dla wojska to nie do końca prawda. Jak ustaliło radio RMF FM, Ministerstwo Obrony Narodowej złożyło właśnie zamówienie na bombki. Wprawdzie choinkowe, no ale zawsze. Bombki o średnicy 11 centymetrów mają być wykonane z metalu i zawierać 11 śliwek w czekoladzie. Będzie można je powiesić na choince, jak również umieścić na biurku. Resort obrony zamówił ich 4 tysiące, a do tego tonę krówek.
Zgodnie z życzeniem zamawiającego, mają to być "aromatyczne ciągutki o smaku mlecznym, zawinięte w podkładkę parafinowaną oraz etykietę z nadrukiem reklamowym i napisem WOJSKO POLSKIE" - informuje za RMF FM Gazeta Wyborcza.
Łączny koszt zamówienia wyniesie ponad 100 tysięcy złotych.