Katarzyna Nosowska, frontmenka zespołu Hey od zawsze trzymała się z dala od skandali, polityki czy błysków fleszy na ściankach, jeśli zrobione na ich tle zdjęcia nie służyły promocji muzyki. O życiu prywatnym w wywiadach również mówi niechętnie i zdawkowo. Katarzyna Nosowska mogłaby posłużyć za przykład dla niektórych polskich artystów, na przykład dla Macieja Stuhra, który swoimi wynurzeniami powoli zaczął męczyć wszystkich dookoła.
W obszernym, szczerym wywiadzie dla portalu Focus wokalistka wyjaśniła dlaczego niechętnie wypowiada się na tematy polityczne.
Nie funduję sobie tego codziennego politycznego lamentu -mówi Nosowska. Nie mam potrzeby nikogo zapraszać do mojego marszu i szanuję różne drogi innych ludzi, na tym polega dla mnie wolność, by było miejsce dla różnorodności. Mam określone poglądy na ważne kwestie, ale uważam za absolutnie zbędne, bym miała się nimi dzielić publicznie. Wolę, by moje stanowisko do świata było widoczne w postawie, a nie poprzez wypowiadane słowa. Gdyby ktoś głodny i potrzebujący zapukał do moich drzwi, dostałby łóżko i jedzenie. Mam wątpliwości czy wszyscy, którzy krzyczą na manifestacjach: tak, tak, przyjmijmy uchodźców, stanęliby na wysokości zadania, gdyby mieli podzielić się domem i lodówką**.**
Artystka porusza również kwestię wiary. Sama o sobie mówi osoba prawdopodobnie głęboko wierząca, ale przyznaje, że nigdy nie przynależała do kościoła i nigdy tego nie lubiła.
Od kiedy pamiętam, unikałam struktur, grup, wspólnot. Zawsze lubiłam być ze sobą, to się nie zmieniło. Dorastałam jako jedynaczka i polubiłam pewnego rodzaju zewnętrzną osobność.
Przypomnijmy, że Katarzyna Nosowska, chyba jako jedyna, nie dała wciągnąć się w tegoroczny skandal z festiwalem w Opolu, mimo że jej nazwisko pojawiało się obok Kayah w kontekście rzekomej czarnej listy Jacka Kurskiego.
**Maciej Stuhr komentuje swoją aktywność na Facebooku
**