Im bliżej do kolejnych Walentynek, tym więcej mówi się o trzeciej i, na szczęście, ostatniej części ekranizacji słynnej trylogii E.L. James. Nowe Oblicze Greya trafi do kin siódmego lutego i choć bez wątpienia będzie murowanym kandydatem do Złotej Maliny, to z pewnością i tak przyciągnie do kin tłumy. W Fifty Shades Freed, tak jak w poprzednich częściach, w głównych rolach zobaczymy Dakotę Johnson i Jamiego Dornana. Udział w filmie o sadyście, który zakochuje się w swojej "uległej" z obojga aktorów zrobił gwiazdy i przyniósł im ogromne dochody.
O ile Dornan wydaje się dobrze sobie radzić z sukcesem, a nawet znacznie rozwinął się jako aktor, nie można tego samego powiedzieć o jego filmowej partnerce. Ponoć nagła popularność tak uderzyła Dakocie do głowy, że ekipa na planie nie była w stanie z nią wytrzymać. Jak donoszą informatorzy, aktorka zrobiła się pyskata, humorzasta i zarozumiała.
Dakota zgrywała na planie Nowego Oblicza Greya prawdziwą diwę. Puszczały jej wszelkie hamulce, to było niewiarygodne - opisuje źródło Radar Online.
Podobno sytuacja stała się aż tak męcząca, że poproszono o pomoc matkę Johnson, Melanie Griffith, żeby pomogła zapanować nad gwiazdą.
Producent zadzwonił do Melanie i poprosił żeby porozmawiała z Dakotą na temat jej skandalicznego zachowania - zdradza informator.
Reszta obsady i sam Jamie, który ze względu na rolę musiał z nią spędzić najwięcej czasu, nie mogli się doczekać zakończenia zdjęć.
Było tak źle, że Jamie już nie rozmawia z Dakotą. Cała obsada cieszy się, że trylogia nareszcie się zakończyła - dodaje źródło.
Zmiana zachowania Dakoty to mimo wszystko jakiś postęp. Początkowo była tak drętwa i nijaka, że wielokrotnie trzeba było powtarzać sceny łóżkowe z jej udziałem.
Być może tym razem poszło nieco sprawniej.