O tym, że Diana Spencer nie była ulubienicą Królowej Elżbiety nie trzeba przypominać nikomu w brytyjskiej rodzinie królewskiej. Nie brakuje głosów twierdzących, że gdyby stosunek Elżbiety do Diany był inny, cała rodzina Windsorów uniknęłaby wielu nieszczęść - być może Dianie oszczędzono by licznych rozczarowań monarchią, albo nie doszłoby do jej ślubu z Karolem.
Niestety za czasów małżeństwa Diany i Karola nie do pomyślenia było, aby sfrustrowana i niekochana Diana wycofała się z rodziny królewskiej. Dlatego księżna tkwiła w chorych relacjach z królową i jej synem, co odbiło się na jej zdrowiu. Podczas gdy dotychczas utrzymywano, że bulimia i zaburzenia depresyjne spowodowane były niepowodzeniem w życiu prywatnym tej nieszczęśliwej kobiety, najnowsze doniesienia informują o rzekomej chorobie psychicznej o podłożu genetycznym. Choć nie wiadomo do końca, o jaką przypadłość chodzi, doktor Alan McGlashan, terapeuta Diany, twierdzi, że lekarze księżnej nazywali ją "mroczną i niebezpieczną".
McGlashan w jednym z listów do przyjaciela księcia Karola wspomina, że Diana była faszerowana antydepresantami, lekami nasennymi i przechodziła liczne sesje z użyciem tzw. technik behawiorystycznych:
Była normalną dziewczyną - zapewnia McGlashan. Jej problemy miały naturę emocjonalną, nie patologiczną. Skarżyła się, że traktują ją jak porcelanową lalkę.
Lekarze badający zdrowie psychiczne Diany raportowali do Karola o rzekomym "genetycznym obciążeniu" dla całej rodziny Windsorów.
Naprawdę była chora, czy to kolejna próba "wybielania" krzywdzących zasad brytyjskiej monarchii?
**Ślotała o Kate Middleton: "Jej stroje są podobne do tych, które nosiła Diana"
**