Witold Waszczykowski uchodzi za jednego z najzabawniejszych ministrów w rządzie Beaty Szydło. Nie do końca panuje nad słowami, co u dyplomaty jest znaczącą wadą. Jego wypowiedzi, jak ta na temat stosunków dyplomatycznych Polski z San Escobar, która ujawniła, że minister słabo orientuje się w geografii, za to jest fanem serialu Narcos, nazywanie Czarnego Protestu "zabawą", krytykowanie wegetarian i rowerzystów oraz nazywanie Donalda Trumpa "dzieckiem specjalnej troski" sprawiły Polakom wiele radości.
W rozmowie z RMF FM polityk wyznał, że to wszystko z powodu zmęczenia oraz kompleksów. Waszczykowski, z powodu nadwagi, zaczął źle czuć się we własnym ciele.
Dyplomacja ma swoje wady. Jestem zmęczony ciągłymi podróżami. Walczę też z fizycznym nadmiarem siebie - ujawnił.
Rzeczywiście, minister ma ostatnio kłopoty z zapięciem marynarki. Wygląda na to, że doszedł do etapu wymagającego decyzji: wymieniać całą garderobę, czy brać się za siebie.
Waszczykowski na razie wybrał drugie rozwiązanie. Jednak, jak zapewnił w wywiadzie, nie zacznie biegać. I to nie tylko dlatego, że ten sport uprawia znienawidzony przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, Donald Tusk. czy mianowany, mocno na wyrost "polskim Macronem" Borys Budka. Wśród biegających polityków można także znaleźć ministra kultury, Piotra Glińskiego oraz marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Nie jest to więc sport zawłaszczony przez jedną tylko opcję polityczną. Mimo to Waszczykowski zapowiada, że biegać nie będzie.
Na rozpoczęcie biegania po sześćdziesiątce jest już za późno - wyjaśnia w radiu. Wolę inne sporty. Na przykład pływanie, czy chodzenie z psem na długie spacery. Mam nadzieję, że jeszcze trochę posłużę polskiej dyplomacji i nauce i jakoś tak dożyję jesieni życia.
**#gwiazdy: Cezary Pazura mocno schudł. Żona zaczyna się o niego martwić
**