Konflikt między Ewą Chodakowską i Anną Lewandowską nagłośniła trzy lata temu Mariola Bojarska-Ferenc. Nie jest tajemnicą, że pierwsza w Polsce trenerka fitness, która budowała karierę w latach 90., nie przepada za popularną Ewą. Ferenc nie ukrywa także, że zdecydowanie bardziej lubi konkurentkę Ewy, Anię, i to właśnie ją namaściła na swoją następczynię.
Niewykluczone, że obie trenerki skonfliktowała celowo, chcąc dzięki temu ugrać coś dla siebie.
Media jednak szybko to podchwyciły, chętnie porównując Chodakowską, która, co przyznają nawet osoby jej niechętne, osiągnęła wszystko własną pracą, z Lewandowską, która jako żona najsławniejszego polskiego piłkarza miała zdecydowanie łatwiejszy start.
W tym roku szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Chodakowskiej. Trenerka po raz pierwszy znalazła się na liście najbogatszych Polek tygodnika Wprost, z majątkiem szacowanym na 49 milionów złotych oraz rocznym przychodem w kwocie 16 milionów.
Nic więc dziwnego, że stać ją było na 360-metrowy apartament na Mokotowie.
W wywiadzie dla tego samego tygodnika Chodakowska zapewnia, że pieniądze nie przewróciły jej w głowie.
Inwestuję w rozwój firmy - wyjaśnia skromnie. Za mną zakup apartamentu w Warszawie. Przede mną zakup sportowego samochodu. Przy okazji pierwszych zarobionych pieniędzy zawsze kierują nami kompleksy. Chęć pokazania się. Kupno tego, co zawsze chciało się mieć. Dopiero później rozumiesz, że rzeczy materialne nie przynoszą szczęścia, że to taka trochę pułapka naszych czasów.
Nie mogło zabraknąć pytania o Lewandowską i o, to czy Ewa nie jest odrobinę zazdrosna, że żona bogatego piłkarza, którego nowy kontrakt z Bayernem szacowany jest na 20 mln euro, nie musiała zaczynać od zera i wiele atutów, jak na przykład medialne nazwisko, dostała po prostu w prezencie. Początkowo Chodakowska życzliwie broni konkurentki przed złośliwymi pomówieniami.
Nigdy nie odpowiedziałam na to pytanie. Najwyższa pora. Nieważne, jak Ania zaczęła. Ważne, jaki ma cel! - przekonuje w wywiadzie. Polska potrzebuje takich osób. Im nas więcej tym lepiej.
Czyli miło się zaczyna. Dalej jest ciut gorzej.
Niech tabloidy porównują, a ludzie niech wybierają. Dobrze mieć wybór - wyjaśnia Ewa. Wciąż jednak uważam, że moje produkty są najlepsze.
Wierzycie, że naprawdę się lubią?
**Chodakowska zasłania się kapturem. Wyglądała aż tak źle po treningu?
**