Joanna Przetakiewicz lubi chwalić się swoją firmą, marką La Mania, którą rozwinęła za czasów związku z Janem Kulczykiem. Joanna, jako „dyrektor kreatywna”, zyskała sławę i wejście na ścianki, gdzie teraz pozuje ze swoimi klientkami i przyjaciółkami. Czasem „kreatywność” Joasi przenosi się daleko poza imprezy: Hania Lis i Joanna Przetakiewicz przeżywają "mind blow" na Instagramie (FOTO)
Niestety, w ostatnim odcinku Azja Express okazało się, że kreatywna Joanna nie umie szyć. W pierwszej konkurencji, podczas której pary musiały własnoręcznie zaprojektować i uszyć koszulki, w których będą musiały dotrzeć na odcinek kontrolny, wyszła na jaw dość niewygodna dla Joanny Przetakiewicz prawda. W fabryce bawełny walka okazało się, że szefowa jednej z najbardziej rozpoznawalnych polskich marek nie potrafi obsłużyć maszyny do szycia...
Przypomnijmy: Wzruszony Jakóbiak w "Azja Express": "Naprawdę oglądaliście moje filmiki z Ellen? Najważniejsze to WIZUALIZACJA marzeń"
Całą sytuację postanowił skomentować bloger modowy, Tobiasz Kujawa, prowadzący na Facebooku stronę Freestyle Voguing. Kujawa ubawił się do łez, oglądając próby szycia Joanny. Oberwało się też "mistrzowi wizualizacji", którego Kujawa nazwał... "breloczkiem" Joanny. Chapeau bas, nawet my byśmy lepiej go nie nazwali.
Joanna Przetakiewicz, Dyrektorka Kreatywna Polskiej Marki Modowej, wraz ze swoim motywacyjnym breloczkiem (efektem wizualizacji? wizualizacyjną incepcją?), wysłana na azjatycką żebraninę ku uciesze gawiedzi, zawitała w szwalni, czyli miejscu w którym lokalni pracują, a europejczycy się bawią" - zaczął od wyśmiania konwencji programu.
Cel? Wykonanie zadania, czyli "uszycie" sobie stroju. Można by pomyśleć, że skoro Joanna Przetakiewicz jest taka kreatywna, i jeszcze dyrektorka, a na czubku tego wszystkiego polskiej marki modowej, to jest to właściwa osoba na właściwym miejscu. Można? Och, słodka naiwności! Owszem, widok maszyny do szycia wywołał w Joannie Przetakiewicz reakcję - bezradność i falę rzewnych wspomnień z dalekiej przeszłości, które pozwolę sobie streścić w pięciu wersetach:
Kiedy dziewczęciem byłam,
do Józefowa jeździłam,
sukienki u Stasi szyłam,
o jakich marzyłam i śniłam
_#jealousmuch?"_
Po barwnych opisach przeszedł do części merytorycznej, w której argumentuje, dlaczego projektant nie może być dobry w swoich fachu, jeśli nie potrafi szyć i wyśmiewa porównanie zaserwowane w telewizji przez Przetakiewicz:
Dyrektorka Kreatywna niestety nie poczuła się na swoim miejscu, bo choć kocha projektowanie (od zawsze), to szycie już raczej nie, po czym podała przykład projektanta wnętrz, który jej zdaniem nie musi być stolarzem. Wiecie, ten odwieczny konflikt artysty i rzemieślnika. Tiruriru, jak mawiam. Moje brwi momentalnie zmieniły się w arkady i nadal nie chcą dojść do normalnego stanu. Myśl, że ktoś może Joannie Przetakiewicz uwierzyć (a mało to naiwnych na tym świecie?) sprawia, że czuję się w obowiązku sprostować sytuację. Owszem, projektant nie musi być krawcem o niebywałym talencie, ale nie ma żadnej realnej możliwości, żeby nie znając technik krawieckich, nie wiedząc jak w trakcie szycia zachowuje się materiał, jak powstaje zaszewka, jak tworzy się plisę, jak wszywa się kołnierz czy rękaw w podkrój, być dobrym projektantem. W takim przypadku można być co najwyżej właścicielem. A krawiectwa, podobnie jak stolarki, można się nauczyć tylko w praktyce.
Aby nie być gołosłownym, bloger stara się wytłumaczyć wszystkim naiwnym, którzy dali się nabrać na kuriozalne wyjaśnienia Przetakiewicz, że w praktyce projektowanie to coś więcej niż naszkicowanie sukienki na kartce:
Papier wszystko zniesie, ciało człowieka już nie. Kto kupił szałowy ciuch, który na pierwszy rzut oka wyglądał świetnie, ale z powodu swojej nieprzemyślanej konstrukcji nie był zdatny do noszenia, ten wie o czym piszę. Reasumując - chcecie projektować - uczcie się szyć i nie bierzcie przykładu z Joanny Przetakiewicz.
**Frąckowiak z ukochanym na imprezie. Jednak są razem!
**
mutex/ocfipreoqyfb/mutex