Angelika Mucha, znana w sieci pod pseudonimem "littlemooonster96", zalicza się do "ekskluzywnego" grona internetowych celebrytek z milionem fanów na Instagramie. Mucha zaczynała swoja karierę jako nastoletnia szafiarka, doradzając nastoletnim fankom jak ubrać się do szkoły.
Ambicje Angeliki sięgają jednak znacznie wyżej. Przedsiębiorcza youtuberka napisała książkę (!), a ostatnio wystąpiła nawet w reklamie sieci komórkowej. Mimo to jej największym osiągnięciem i tak pozostanie dotknięcie Justina Biebera.
Przypomnijmy tę wiekopomną chwilę: Angelika "LittleMoonster96" Mucha: "To jest TA RĘKA, która dotknęła Justina Biebera!"
Nastoletnia celebrytka nie ukrywa fascynacji kulturą Stanów Zjednoczonych, która w jej wypadku sprowadza się do uwielbienia gwiazd MTV, Starbucksa i drogich ciuchów.
Dwóm ostatnim pasjom oddawała się ostatnio w Los Angeles, dokąd pojechała "spełniać swoje marzenia". Wszystko oczywiście udokumentowała na Snapchacie.
Pobyt Angeliki w Mieście Aniołów zawęził się do snucia po Beverly Hills. "Influencerka" odwiedziła nawet ulubioną kawiarnię Justina Biebera. Ku rozpaczy internetowej celebrytki, Justin nie odwiedził swojego ulubionego lokalu w tym samym czasie, co ona. Mucha musiała się więc zadowolić piciem kawy w samotności.
Młoda szafiarka szybko jednak się pocieszyła zakupami na Rodeo Drive, jednej z najdroższych ulic świata. Choć planowała nie wchodzić do żadnego ze sklepów, których "rozmieszczenie zna na pamięć", ostatecznie dała ponieść się chwili. Konsekwencje tego czynu były naprawdę wstrząsające…
_**Słuchajcie... Zrobiłam najgorszą rzecz, jaką mogłam zrobić**_ - zaczęła dramatycznie.
Kupiłam coś... Problem w tym, że nie kupiłam małej rzeczy. To jest ogromne. A ja już mam lekki nadbagaż patrząc na to ile słodyczy wczoraj kupiłam. Masakra. Nie wiem, jak się z tym zabiorę. Nie wiem, co ja zrobię totalnie - narzekała.
Jutro wracam. Dobrze, że jutro jest mój ostatni dzień, bo bym jeszcze więcej nakupowała... Ale to jest rzecz, na która się czaiłam w Polsce tyle czasu i cały czas była sold out... A tutaj był rozmiar, no i musiałam - usprawiedliwiała się sama przed sobą.
Ogólnie zobaczcie, jakie to jest duże... Ja nie wiem, co ja zrobiłam. Ja nie myślałam jak to kupowałam. Tylko wiecie... Żyłam chwilą - wyznała, w co akurat jesteśmy w stanie uwierzyć.
O jest mój rozmiar, to wezmę. Ale nie przemyślałam tego, że nie mam gdzie tego spakować. Będę musiała założyć to na pewno na siebie, bo jest to dosyć duże, ale i tak będę musiała pozbyć się wszystkich tych... Pudełek. Bo zawsze trzymam wszystko w pudełkach, żeby mi się nie poniszczyło, ale chyba będę musiała to zostawić... Bo z pudełkiem to na pewno nie wrócę -dramatyzowała.
Nie wiemy dokładnie, co kupiła Angelika. Pokazywała co prawda spodnie Gucci za ponad 3 tysiące złotych, ale w ręku miała torbę Balenciagi. Być może skusiła się na dwa zakupy w swoich ulubionych domach mody.
Ostatecznie Angelika spakowała się i nie miała nadbagażu. Aby uniknąć kłopotów na lotnisku, w dniu wylotu miała na sobie pół garderoby, co w kalifornijskim klimacie musiało być szczególnie uciążliwe.
Cóż, nikt nie powiedział, że życie szafiarki jest łatwe. Chcielibyście mieć takie problemy?