Rosnąca liczba przestępstw popełnianych przez imigrantów w państwach Unii Europejskiej zmusza polityków do wprowadzania przepisów, nakładających na uchodźców obowiązek dostosowania się do zasad panujących w kraju, w którym się osiedlają. Stanowcze rozwiązania zaproponowała właśnie Austria, której rząd uchwalił ustawę o zakazie noszenia w miejscach publicznych burki i nikabu.
Nowe przepisy jasno mówią o tym, że jeśli policjant zatrzyma osobę nie przestrzegającą prawa, zapłaci ona karę grzywny w wysokości 150 euro oraz będzie musiała dostosować się do niego natychmiast, czyli w praktyce zdjąć burkę lub nikab (dolną część hidżabu) przy funkcjonariuszu. W przeciwnym razie zostanie przewieziona na posterunek, gdzie zostaną wyciągnięte dalsze konsekwencje.
Ustawa weszła w życie w niedzielę i już tego samego dnia w Zell am See położonym na południe od Salzburga zatrzymano kobietę, która ukrywała twarz pod nikabem. Funkcjonariuszom udało się wyegzekwować od niej usunięcie woalki. Sytuacją oburzona jest Carla Amina z islamskiej wspólnoty religijnej Bhagajati, która twierdzi, że muzułmanki czują się teraz "jak kryminalistki" i są zmuszone do pozostania w domach. Przedstawiciele rządu twierdzą jednak, że zakaz ma uzasadnione podstawy.
Akceptacja i poszanowanie austriackich wartości są podstawowymi warunkami zgodnego współżycia pomiędzy większością ludności austriackiej a ludźmi z krajów Trzeciego Świata mieszkających w Austrii - tłumaczą.
Silne poparcie społeczne dla nowej ustawy może sugerować nadchodzące przetasowania na arenie politycznej, co z pewnością będzie miało odzwierciedlenie w najbliższych wyborach powszechnych 15 października. Przewiduje się, że największe szanse na zwycięstwo mają obecnie partie, które będą głosić antyimigracyjne postulaty, a rząd Austrii, po raz pierwszy od czasów II wojny światowej, stanie się prawicowy.
**Polska muzułmanka: jadąc na wioskę, do kościołów katolickich, też spotkamy kobiety z zakrytymi włosami
**