W ostatnich tygodniach, za sprawą ukazania się książki biograficznej o Annie Przybylskiej, w mediach pojawiło się wiele nieznanych dotąd szczegółów z życia aktorki. Dzięki opowieściom jej matki i siostry można się było między innymi dowiedzieć o burzliwym życiu uczuciowym gwiazdy. Chętnie publicznie wypowiadały się też koleżanki Przybylskiej, Anna Dereszowska i Katarzyna Bujakiewicz. Milczenie przerwał także ojciec dzieci Ani, Jarosław Bieniuk, który na łamach Vivy opowiedział, jak radził sobie po śmierci ukochanej. Co ciekawe, swoje trzy grosze dorzuciła nawet obecna partnerka Bieniuka, która stwierdziła, że "żałuje, że nie mogą sobie z Anią pogadać".
Najbardziej wylewna jest jednak mama aktorki, która udzieliła magazynowi Wysokie Obcasy bardzo obszernego wywiadu. Pani Krystyna wspominała w nim pierwsze chwile po śmierci Ani i czynności, z którym musiała się zmierzyć, takie jak przebieranie martwej córki i jej widok w worku na ciała.
Cały wywiad obfituje zresztą w bardzo intymne zwierzenia. Kobieta zabrała nawet dziennikarkę Wysokich Obcasów ze sobą na cmentarz, gdzie przy grobie Ani opowiadała, jak dba o pomnik.
W wichurę znicze od Anki spadły rząd niżej. Musiałam naprawiać kostki brukowe, bo były sklejone tłustym woskiem - żaliła się pani Krystyna. Stwierdziła też, że nie umieści na płycie zdjęcia córki, bo nie chce żeby odwiedzali go obcy ludzie.
To nie jest żadna atrakcja turystyczna - mówi stanowczo.
Mama aktorki wspomina też jak cieszyła się, że Ania spełniała swoje marzenia.
To była zwykła dziewczyna, najzwyklejsza Kowalska z podwórka - przekonuje kobieta. Że się wybiła? Coś musiało w niej być, skoro się wybiła, ale każdy z nas coś w sobie ma, czymś się wykazuje, jest w czymś lepszy. Kto wie, gdyby żyła, to pewnie zagrałaby kiedyś w filmie wielką rolę. Ale jej życiową rolą było bycie mamą i trójka dzieci to jest jej testament.
Przybylska wspomina też moment, kiedy Anna wracała ze Stanów Zjednoczonych i szykowała się do operacji. Ponoć już wtedy miała przeczucie, że nie uda jej się wygrać z chorobą.
Kiedy ją zobaczyłam po tej operacji, to wiedziałam, że moje dziecko się kończy. A jak jeszcze poprosiła mnie o suszarkę, to już tym bardziej wiedziałam. I nic nie mogłam. (...) Ciągle się grzała suszarką. Po brzuchu, po plecach - twierdziła, że ciepłe powietrze łagodzi jej ból - tłumaczy Przybylska.
Następnie pani Krystyna opisuje dokładnie cały moment śmierci córki.
W sobotę byliśmy na skwerze, chwilę pooglądała łódki, przyjechaliśmy do domu, a rano widziałam, że się zmienia. To było takie, ja bym powiedziała, diametralne. Każdy mi mówił, że najgorzej być przy śmierci, bo śmierć jest okropna, człowiek charczy, a u niej tego nie było. Miała cichy oddech niewinnego, bezradnego dziecka. Podeszłam, mówię: "Anulka, wszystko będzie dobrze". (...) I w końcu widzę, że wzięła ostatni oddech i zasnęła.
Pani Krystyna tłumaczy przy okazji dlaczego jej druga córka, Agnieszka zdecydowała się wydać książkę o siostrze. Uważa przy tym, że nie ma nic złego w dzieleniu się tak intymnymi szczegółami z życia i chciała jedynie, aby świat lepiej poznał Anię.
Książka o Ani jest dla Agnieszki terapią. Ona wszystko dusi w sobie, a teraz wreszcie z siebie wyrzuciła. Miałyśmy najpierw wrażenie, że dzielimy się prywatnością - zauważa Przybylska. Ale po prostu chciałam przekazać wszystkim, że Anka to było normalne dziecko, które ma marzenia, pragnienia. Żadna gwiazda. I ciężko na swoją popularność pracowała.
Na koniec kobieta przyznaje, że do dziś nie przeżyła żałoby i nieustannie myśli o córce.
Wydaje mi się, że dzień bez Ani, bez mówienia o niej, jest dla mnie stracony. Mam po niej torbę podróżną, mam też jej torebkę. Zanim coś do niej włożę, to muszę chwilę powąchać, ale już nie pachnie. I sukienkę też mam. Czarną, gumowaną, w której występowała na jakiejś gali - wylicza.
Pani Krystyna ubolewa też, że media wciąż rozpisują się o Ani, a fani pielęgnują pamięć o niej i odwiedzają grób.
To, że Ania była osobą publiczną, jest dla mnie dodatkowym ciężarem. Nie mogę sama przeżyć żałoby, bo są Internet, media, plotki, hejterzy, i wszędzie Ania. I ciągle ludzie przy grobie - żali się.
**Siostra Anny Przybylskiej wspomina aktorkę
**