Afera wokół Harveya Weinsteina, którą od kilku tygodni żyje Hollywood wywołała w mediach burzliwą dyskusję na temat molestowania seksualnego. Coraz więcej sławnych kobiet przyznaje się do tego, że było ofiarami producenta, a dzięki akcji zapoczątkowanej w social mediach pod hasztagiem #MeToo, miliony kobiet na całym świecie dzielą się własną historią.
Kalifornijska artystka, Marianne Barnard ośmielona skandalem, który wybuchł wokół Weinsteina postanowiła opowiedzieć o historii z Romanem Polańskim. Kobieta twierdzi, że molestował ją w 1975 roku, gdy miała 10 lat. Spotkali się wówczas na plaży w amerykańskim Malibu w obecności jej matki. Reżyser miał robić jej zdjęcia, najpierw w bikini, a potem w płaszczu. Na koniec kazał jej zdjąć stanik. Jednak to nie był koniec upokorzeń modelki, która myślała że jej zdjęcia trafią do jakiegoś magazynu. W pewnej chwili zorientowała się, że jej matki nie ma w pobliżu, co Polański wykorzystał, nakazując kobiecie pozować nago.
Miałam wtedy 10 lat. Polański próbował mnie rozebrać i zmusić do pozowania nago. Chciałabym być odważna na tyle, by powiedzieć o tym wcześniej przyjaciółce, jej rodzicowi czy nauczycielowi - napisała Barnard w petycji, w której zabiega o usunięcie Polańskiego z organizacji filmowej przyznającej Oscary. Może wtedy nie molestowałby innych dziewczynek.
Marianne nie ograniczyła się jedynie do internetowego wpisu i wywiadu dla amerykańskiej prasy. Zdarzenie zgłosiła też policji w Los Angeles.
Przypomnijmy, że do tej pory aż cztery kobiety oskarżyły Polańskiego o molestowanie seksualne i gwałt.
**Kolejna kobieta oskarża Polańskiego
**