Miesiąc temu informowaliśmy, że Jerzy Owsiak choć robi bardzo dużo dla polskich szpitali, wciąż musi walczyć z rzucanymi mu kłodami pod nogi. Podczas festiwalu Woodstock, tradycyjnie już, w ramach końcowej przemowy, szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy postanowił zabrać głos w sprawie bieżących spraw dotyczących naszego kraju. Niestety, słownictwo, którym się posłużył by opisać sytuację na scenie politycznej nie spodobało się gorzowskim policjantom, którzy wysłali mu pismo z zaproszeniem na komendę.
Jak się okazało, Owsiak otrzymał wezwanie na salę sądową w Sądzie Rejonowym w Słubicach, pod groźbą doprowadzenia go przymusem, by złożyć wyjaśnienia w sprawie wykrzykiwanych ze sceny niecenzuralnych słów.
Sąd, pomimo pikietujących obrońców szefa WOŚP-u przed gmachem, przychylił się do wniosku prokuratury i Owsiaka postanowił ukarać... grzywną w wysokości 100 złotych.
Biorę ten wyrok na klatę. Sprawa pokazuje, żeby zważać na język, którego używamy podczas publicznych wystąpień - skomentował rozporządzenie sądu Jerzy Owsiak.
Dowodem w sprawie było nagranie z kamer umieszczonych na terenie festiwalu. Policja od razu po zakończeniu festiwalu postanowiła zabezpieczyć wszystkie taśmy z monitoringu.
Naprawdę w Polsce nie ma prawdziwych przestępców, którzy powinni odpowiadać przed sądem za czyny, które wymagają kary?