Nie jest tajemnicą, że obecny rząd, z różnych powodów, nie toleruje in vitro, preferując naturalne metody zapłodnienia oraz rodzenie dzieci nawet w sytuacjach ciężkich wad płodu. Minister zdrowia w ogóle jest zdania, że lepiej wydać miliony złotych na kampanię z królikami uczącymi płodności, niż dofinansować in vitro, które dla wielu par jest rozwiązaniem problemu braku dziecka.
W sukurs ministrowi przychodzą także samorządy i władze kościelne, dla których pary korzystające z in vitro powinny od razu pójść do piekła. Teraz nauka o tym, które zapłodnienie jest dobre, a które nie, zacznie się już w szkołach. Episkopat stworzył bowiem publikację krytykującą in vitro, która trafi między innymi do katechetów uczących religii. Młodzież dowie się z niej między innymi, że in vitro to "efekt erotyzacji nastoletniej młodzieży".
Na początku naszego stulecia ujawnia się jeszcze jedna, obok konsumpcjonizmu i terroryzmu, tendencja cywilizacyjna, która wypacza obraz oraz przeznaczenie człowieka. Posługując się pojęciem z historii sporów religijnych, nazywam ją "herezją antropologiczną" - piszą biskupi.
Przypomnijmy, że kara za finansowanie in vitro dotknęła między innymi burmistrza Chojnic, który usłyszał od tamtejszego proboszcza, że nie jest godzien uczestniczyć w drodze krzyżowej: Burmistrz "ukarany" przez proboszcza za in vitro: "Jestem wierzący, ale in vitro mnie nie gryzie. SAMORZĄD JEST ŚWIECKI"
Z kolei biskupem o określonych poglądach względem in vitro i aborcji jest arcybiskup Henryk Hoser: Arcybiskup Hoser do wiernych: "Aborcja jest BEZPOŚREDNIĄ OBRAZĄ MARYI"