Trwa ładowanie...
Przejdź na

"Zazdroszczą mi, bo mój tata jest bogaty"

0
Podziel się:

Natalia "Mandaryna" Lesz uważa, że Polacy to zawistnicy.

"Zazdroszczą mi, bo mój tata jest bogaty"

Natalia "Mandaryna" Lesz uważa, że Polacy to zawistnicy. W dzisiejszym Fakcie żali się, że biedacy nienawidzą jej, bo zazdroszczą jej milionów ojca.

Czego bym nie zrobiła i tak dla wszystkich będę córeczką bogatego taty - przekonuje Lesz. Pogodziłam się, że będę musiała zmagać się z tym przez całą karierę.

Robert Kozyra, który jako pierwszy powiedział publicznie, że Natalia jest beztalenciem, też zrobił to podobno z zazdrości o pieniądze. Po występie próbowałam porozmawiać z panem Kozyrą - zapewnia Fakt. Ale on nie miał czasu na rozmowę.

To nie dzięki pieniądzom taty zostałam zaproszona, by zaśpiewać przed polskim koncertem Celine Dion - zapewnia Natka. I to nie dzięki niemu współpracuję z najlepszymi producentami w Ameryce.

Co za bzdura i kłamstwo. Przecież to wyłącznie dzięki jego pieniądzom. PR-owcy zatrudniani przez ojca Natalii chwalili się nawet niedawno w Forbesie, jak zrobili z niej "gwiazdę". Był na ten temat długi artykuł.

Rok temu Aleksander Lesz obwieścił, że inwestuje w przemysł muzyczny - czytamy w gazecie. Owoce tych inwestycji poznaliśmy w kwietniu 2008 r., kiedy TVN24 wyemitował reklamówkę płyty Natalii Lesz.

Ojciec zainwestował w muzyczny start-up. Jego zdaniem, jeśli się powiedzie, może przynieść nawet większe profity niż technologie semantyczne. Rodzina Leszów, nieograniczona budżetami sponsorskimi ani układami na rynku muzycznym, postawiła na najważniejszych. Najpierw wynajęto Amosa Newmana (m.in. były menedżer zespołu Eurythmics).

I teraz najważniejsze:

Piotr Kabaj, szef EMI Music Poland, spotkał się z Natalią Lesz cztery lata temu w Nowym Jorku. Pierwszą jej płytę, demo, którą nagrała z kolegą, od razu wyrzucił do śmietnika, jednak podjął się wypromowania początkującej piosenkarki. Ryzyko było ograniczone, ponieważ Aleksander Lesz zaproponował mu joint venture. Ile włożyła sama wytwórnia, a ile były właściciel Softbanku, to pilnie strzeżony sekret wiążącej ich umowy.

Czyli bez ojca nawet nie wydałaby płyty.

Czy żalenie się teraz na łamach Faktu na polskich biedaków-zawistników jest dobrym pomysłem? O co tu się obrażać?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)