Michalczewski spotkał się z żoną w sądzie. "Zachowywali się jak przyjaciele" (ZDJĘCIA)
Podobno wciąż łączą ich "ciepłe relacje". Widać?
Minął rok, odkąd Dariusz Michalczewski, ogarnięty świątecznym nastrojem, wrócił pijany do domu dwa dni przed Wigilią i powiedział żonie, co o niej naprawdę myśli. Był tak agresywny, że Barbara Michalczewska nie widziała innego wyjścia jak tylko wezwać policję. Funkcjonariusze podzielili jej zdanie w sprawie niebezpiecznego zachowania męża i zabrali go do aresztu.
Michalczewska w pierwszym odruchu zeznała, że mąż regularnie znęca się nad nią od siedmiu lat. Z czasem jednak Barbara przemyślała sprawę i wycofała się ze złożonych w nerwach zeznań, zaś prawnik boksera próbował zatrzeć złe wrażenie, tłumacząc w tabloidach, że sama nie wiedziała, co mówi. Dariusz postanowił ratować małżeństwo i dobre imię, fundując żonie drogie wakacje i luksusowe torebki w zamian za wycofanie zarzutów. W sierpniu 2017 roku sąd wydał tak zwany wyrok nakazowy - na jego mocy sportowiec miał zapłacić 3 tysiące złotych grzywny, jednak nie zapłacił, a zamiast tego odwołał się do wyroku.
Niedawno odbyła się kolejna rozprawa. Bokser w towarzystwie prawnika spotkał się na sali sądowej z żoną, która tego dnia była w wyjątkowo dobrym humorze. Zamieniła kilka słów z mężem i jak, donosi Super Express, oboje "zachowywali się jak przyjaciele", a Dariusz miał nawet pożyczyć jej swoje auto, którym "Basia pojechała na siłownię". Z kolei adwokat boksera przyznał, że liczy na oczyszczenie jego klienta z zarzutów.
Oczywiste jest, że pan Dariusz Michalczewski liczy na sprawiedliwy wyrok i oczyszczenie go ze stawianych zarzutów - wyjaśnia w tabloidzie mecenas Jacek Rochowicz.
Widać, że Michalczewskich wciąż łączą "ciepłe relacje"? Zobaczcie zdjęcia: