Przełom roku bez wątpienia należał do Moniki Zamachowskiej, która za sprawą publicznej kłótni o alimenty swojego trzeciego męża była bardzo bliska osiągnięcia niezaszczytnego tytułu Żenady Roku w naszym plebiscycie. Najwidoczniej w końcu się opanowała i trochę spuściła z tonu, wracając do spraw zawodowych. Ostatnio tylko podzieliła się na Instagramie lekturą artykułu o alimenciarzach: Zamachowska współczuje alimenciarzom: "Lektura obowiązkowa. Wstrząsające. Prawdziwe"
Ten, kto zdążył zatęsknić za Moniką, powinien być zadowolony, bo właśnie udzieliła kolejnego wywiadu, tym razem w Fakcie. Zamachowska odpowiedziała na kilka pytań, ale o dziwo żadne z nich nie dotyczyło Zbyszka i jego długów. Zamiast tego Monika opowiedziała o siostrach Godlewskich (!), które gościła niedawno w Pytaniu na Śniadanie. Jej zdaniem nie zrobiła nic złego, bo to widzowie osądzili wydekoltowane celebrytki, którym ona jedynie "oddała antenę".
Fenomen sióstr Godlewskich skłonił Monikę do oceny ogólnej kondycji TVP, przy czym Zamachowska próbowała podlizać się Jackowi Kurskiemu, najwyraźniej obawiając się utraty posady. Dziennikarka opowiedziała, jak bardzo podziwia i szanuje prezesa TVP, który musi radzić sobie z wielkim bałaganem na Woronicza:
Chcę powiedzieć, że TVP to bardzo trudna instytucja, której w życiu nie chciałabym szefować i że szczerze podziwiam Jacka Kurskiego, który podjął się tego zadania. Ile Polaków, tyle opinii w sprawie tego, co telewizja powinna promować, a czego nie. Wszystkim się wydaje, że zrobiliby to lepiej - wzrusza się Monika w Fakcie. (...) Sukces takich programów jak "Sylwester Marzeń z Dwójką" czy "Rolnik szuka żony" jest niezaprzeczalny. Nie podoba się "Korona królów"? Oglądają ją 4 miliony osób. Ilona Łepkowska to zawodowiec, jakich mało, jestem spokojna, że ona wie, co robi. Owszem, żałuję moich kolegów, tych, którzy odeszli, bo musieli i tych, którzy unieśli się honorem. Sama byłam dwukrotnie wyrzucana, wiem jak to jest być poza obiegiem - zabezpieczyła się.
Prywatnym wątkiem zahaczającym o problemy Zbigniewa była rozmowa na temat aktywności Moniki w mediach społecznościowych. Nowa pani Zamachowska podchodzi do nich bardzo entuzjastycznie, ale zaznacza, że nie pozwoli sobie na wulgarne wpisy.
Usuwam ze swoich kont w mediach społecznościowych wszystkie wulgarne wpisy, wszystko, co rozpoczyna niepotrzebną dyskusję dotyczącą osób trzecich, ale generalnie jestem uzależniona od Internetu. Cóż za wspaniałe medium! - zachwyca się. (...) Z mojego doświadczenia wynika, że te [moralne] wykłady wygłaszają osoby o miernych dokonaniach i kiepskim rodowodzie, które potrzebują uwagi mediów i lubią przejechać się na czyimś grzbiecie. Dlatego albo usuwam post, albo, jeśli coś jest szczególnie podłe i dotyczy spraw prywatnych, odpowiadam na zaczepki krótką, za to celną ripostą. Nigdy nie zniżyłam się do poziomu inwektyw, bo po co?
Najwidoczniej zapomniała, jak niedawno ubliżyła córce swojego męża, która "nie ma chłopaka i pomysłu na życie". Co ciekawe, Monikę stać na jeszcze jedną refleksję. Nie wiadomo jedynie, czy wypowiedziała ją w stosunku do własnej osoby:
Najczęściej ludzie sami opowiadają o swoich doświadczeniach, nikogo nie trzeba ciągnąć za język. Warto pamiętać, że jesteśmy połączeni siecią społecznych i towarzyskich powiązań i nasze czyny będą zawsze pamiętane i przypominane dokładnie wtedy, gdy chcemy wykreować siebie na osoby nieskazitelne. Ja nieskazitelna nie jestem, mam trzeciego męża i skomplikowaną sytuację życiową. Nigdy nie podjęłabym się radzenia komukolwiek czegokolwiek. Po prostu cieszę się, że ktoś chce ze mną rozmawiać.
Wy też się cieszycie, że ktoś chce jeszcze z nią rozmawiać?