Maciej Szczęsny w latach 90-tych był czołowym polskim bramkarzem, który zdobył mistrzostwo kraju z aż czterema klubami: Legią Warszawa, Widzewem Łódź, Polonią i z Wisłą Kraków. Jego syn, Wojciech, do pewnego momentu także był znany głównie jako bramkarz - dopóki nie ożenił się z ambitną celebrytką ukraińskiego pochodzenia - Mariną Łuczenko. Od tamtej pory jego nazwisko pojawia się w mediach najczęściej w kontekście nachalnego promowania się żony na Instagramie.
Nie jest tajemnicą , że relacje Macieja z synem od lat nie należą do najlepszych. Z niejasnych powodów Wojciech postanowił nie utrzymywać kontaktu z ojcem. Jego niechęć jest tak wielka, że nawet na własny ślub nie zaprosił go osobiście, a listownie. 52-letni Szczęsny pojawił się na uroczystości, mimo że ewidentnie był niemile widzianym gościem.
Przypomnijmy: Ojciec Szczęsnego o Wojtku: "Nie wiem, co u niego słychać. Zupełnie przestałem tęsknić za tą wiedzą"
Aktualnie były bramkarz zajmuje się muzyką jazzową i fotografią. Ma na tym polu nawet pewne sukcesy. W czwartek na Stadionie PGE Narodowym odbył się wernisaż jego fotografii, który będzie można oglądać do końca lutego. Przy tej okazji Szczęsny udzielił wywiadu Izie Koprowiak z Przeglądu Sportowego. Dziennikarka nie omieszkała zapytać go, dlaczego syn nie pojawił się na wernisażu.
Mój syn nie utrzymuje ze mną kontaktów, więc nawet nie wiem, czy w ogóle wie, że robię wystawę. A gdyby nawet wiedział, to nie przyszłoby mi do głowy, by psuć mu terminarz, pewnie ma jakąś sesję do "Gali" lub "VIVY" - powiedział nieco uszczypliwie Szczęsny.
W czerwcu 2015 roku Maciej ożenił się z młodszą o... 26 lat Dominiką. Wojtek i Marina nie pojawili się jednak na ślubie.
Wysyłałem do niego maile, smsy, na nic nie odpowiedział. Gdy 24 czerwca żeniłem się z Dośką, to mimo że tak długo się nie odzywał, dostał od nas odręcznie napisane, bardzo długie zaproszenie. Kompletnie je zignorował. Na ślubie Janka, który był kilka dni wcześniej też nie rozmawialiśmy. Może i dobrze, bo nie wiem, jak bym zareagował. Ja go broniłem w mediach, a on napisał na Facebooku, że dosyć ma idiotycznych uwag swojego ojca na temat Wengera. Miał mój numer, jeśli mu się to nie podobało, mógł zadzwonić i mi to powiedzieć. Prawda była taka, że w Arsenalu traktowali go niesprawiedliwie (...) - mówi Szczęsny.
Na pytanie, co było przyczyną nagłego zerwania kontaktów, były bramkarz odpowiedział: "Bo któregoś pięknego dnia go zaprzestał".
Koprowiak drążyła temat, aż rozmówca stał się bardziej szczegółowy. Jego odpowiedź sugeruje, że wpływ na stosunek Wojtka do ojca może mieć jego ambitna żona.
Do dziś nie znam przyczyny. Miałem z nim super relację przez 24 lata. Rozmawialiśmy po każdym jego meczu. Rok 2013, była środa wieczór, jak zadzwonił do mnie i zaprosił do Londynu na sobotnie spotkanie w Premier League i wtorkowe w Lidze Mistrzów. Przed tą rozmową przeżyłem dwa tygodnie wielkiego, absurdalnego stresu. Zaproponowałem mu, że wrócę dopiero w czwartek, żebyśmy w środę mieli czas pogadać. Potrzebowałem tego. "Jasne tato, nie ma problemu. Jutro wyślę ci wszystkie szczegóły, numer lotu, napiszę, kto po ciebie przyjedzie na lotnisko". Rozmawialiśmy przez godzinę. W końcu Wojtek zakończył słowami: "Przepraszam cię tato, ale dwa dni temu wprowadziła się do mnie Marina, ona wcześnie chodzi spać i cały czas mnie woła, żebym przyszedł. Pogadamy, jak się zobaczymy". Czekałem na koordynaty, ale już ich nie dostałem. Kamień w wodę - podsumowuje smutno Szczęsny.