Kinga Rusin jest obecnie uważana za jedną z celebrytek, którym z zasady nie zdarzają się wpadki modowe. Każda jej kreacja jest szeroko komentowana, przy czym z reguły przeważają pochwały. Styl prezenterki nie należy do szczególnie odważnych, wiele osób mogłoby go nawet uznać za zbyt zachowawczy, ale może właśnie dlatego prawie nie zdarzają jej się stylistyczne błędy.
Jak ujawnia Rusin, odnalezienie własnego stylu zajęło jej lata. Przez długi czas nawet nie zwracała uwagi na to, w co jest ubrana, bo ważniejsze były względy praktyczne. Do ślubu z Tomaszek Lisem poszła w komunijnej sukience, ponieważ akurat była dostępna i nie trzeba było jej dopasowywać.
PRZYPOMNIJMY: Kinga Rusin wspomina małżeństwo z Lisem: "Byłam tak szczupła, że poszłam do ślubu w sukience komunijnej"
W wywiadzie dla magazynu Flesz Kinga wspomina, że na początku jej kariery w telewizji każdy zakładał to, co miał akurat w szafie, bo pojęcie "stylista" było wówczas zupełnie nieznane.
Było biednie, nie było stylistów, makijażystów, dostępu do markowych ubrań, butików, sieciówek. Pierwszą stylistką w TVP była Dorota Williams, która przyleciała z Londynu. Cokolwiek powiedziała, było dla mnie święte - ujawnia Rusin. Miałam dwa zestawy na uroczystości: garnitur Mody Polskiej i welurową czarną spódnicę z marynarką. Lata zajęło mi odnalezienie swojego stylu. Aż okazało się, że to co lubię nosić na co dzień: szarości, biele, pastele, nadaje się do telewizji. Czuję się w tym najlepiej i dobrze wyglądam w kamerze.
Obecnie nad wizerunkiem każdego prezentera telewizyjnego czuwa sztab stylistów, makijażystów i fryzjerów. Dlatego Dorota Wellman przestrzegała niedawno w wywiadzie przed porównywaniem się z paniami znanymi z telewizji. Ujawniła, że one same po wstaniu z łóżka też nie przypominają swoich "oficjalnych” wersji:
Rusin zapewnia, że najlepszym kosmetykiem jest szczęście.
Po odchowaniu dzieci zaczęłam wreszcie o siebie dbać. Mam też ku temu lepsze warunki i większą świadomość - wyjaśnia w wywiadzie. Ja dodatkowo mam genetycznie urodę dziecka, więc moja twarz, tracąc dziecięce rysy, zyskuje te kobiece. Fajnie jest to obserwować, porównując stare zdjęcia. Najważniejsze jednak jest to, że czuję się spełniona. Można się wystroić i zoperować, ale jeśli nie mamy partnera, przyjaciół, ciekawej pracy, człowiek jest zatopiony w nieszczęściu. Po mnie widać, że jestem zadowolona z życia. Nie rozumiem tylko, co to za obsesja z tym ślubem. Już miałam jeden ślub. Czy to coś zmieniło na lepsze, zadecydowało o moim szczęściu? Nie. Nad drugim w ogóle się nie zastanawiam. Mam mnóstwo innych rzeczy do zrobienia. Tematem ekologii zajmuję się od 10 lat. Jestem głosem ludzi, którzy do tego głosu nie są dopuszczani. Z badań wynika, że 90 procent Polaków jest przeciwnych polowaniom. Teraz, bywając z Sejmie, poznaję twarze osób, które pod stołem załatwiają interesy jakiegoś wpływowego lobby. Niech się z tego tłumaczą przed wyborcami!