Emitowany na antenie TVN program Kto poślubi mojego syna? był dość kontrowersyjną odpowiedzią stacji na bijące rekordy popularności show Rolnik szuka żony, które pokazuje telewizyjna Jedynka. Formuła formatu zakładała znalezienie partnerek dla czterech rozpieszczonych mamisynków, a ostateczny wybór należał oczywiście do przyszłych teściowych kandydatek. Choć gospodynią programu była nielubiana przez widzów Agnieszka Jastrzębska, to program z niewiadomych przyczyn utrzymywał średnią oglądalność na poziomie aż 2 milionów widzów, co pozwoliło uczestnikom na zdobycie niemałej popularności.
Wśród kandydatek na żonę w jednej z edycji wystąpiła Karolina Gabarkiewicz. Cudowne życie dziewczyny u boku Konrada Rybaka zmieniła jedna wiadomość, która brzmiała jak wyrok - rak piersi. Karolina podjęła walkę, lekarze cieszyli się z postępów, a rokowania były coraz lepsze. Niestety, wtedy pojawiły się przerzuty:
Tego dnia pojechałam na USG piersi, starałam badać się regularnie, ponieważ jestem obciążona genetycznie. Podczas USG radiolog mocno zaniepokojona znalazła GO – guza piersi 2,5 cm. Pocieszyła mnie wtedy mówiąc, że w 80 proc. przypadków takie guzy są niezłośliwe. Mimo wszystko to był cios, płacz i czarne myśli - napisała na stronie, na której zbiera pieniądze na leczenie. Jest przerzut do węzła, naciek na skórę, nie wystarczające marginesy cięcia i zatory w naczyniach krwionośnych. Oznacza to, że ten cholerny rak powędrował dalej, zdążył zrobić przerzut do węzła, a niedostateczne marginesy cięcia oznaczają, że muszę trafić na stół, by wyciąć to, co nie zostało wycięte.
Karolina założyła dedykowaną stronę na Facebooku, na której opisuje swoją walkę z chorobą. Dziewczyna przyznała, że wierzy w medycynę alternatywną i głównie na nie zbiera pieniądze na portalu crowdfundingowym:
Ktoś może pomyśleć po co robiłam badania za 13 tysięcy (na które się zapożyczyłam) no po co? a to po to żeby leczenie moje było INDYWIDUALNE pode mnie, żeby lekarze mogli zobaczyć jakie mam ryzyko wznowy i przerzutów. O tym badaniu będę chciała mówić bo uważam, że Nasz NFZ powinien je refundować każdej kobiecie. Napiszę Wam o nim później. Wracając do tematu jedni mogą mnie wspierać, inni będą krytykować za zbieranie pieniędzy, ale to jest MOJA CHOROBA i ja robie dla siebie WSZYSTKO co mogę żeby z tego wyjść w pełni zdrową, a wierzę w suplementację, wierzę w witamine C, wierzę w dietę, i inne kuracje o których będę pisać.
Karolina zamieściła we wtorek wieczorem pierwsze zdjęcie dokumentujące wlew witaminy C:
Przed podaniem witaminy, 10 minut podawany jest tlen dożylnie. Samopoczucie dobre tylko bardzo suszy, w czasie kroplówki wypiłam półtora litra wody - napisała.