Aleksandra Woźniak, lepiej znana jako Kasia z 13 posterunku, w najnowszej rozmowie z Plejadą doszukuje się przyczyn, dla których nie zrobiła zawrotnej kariery. Choć aktorka w rolę długonogiej policjantki wcielała się niemal dwie dekady temu, wciąż kojarzy się właściwie jedynie z jej postacią.
Jak się okazuje, nie tylko sukces ma wielu ojców. W przypadku Aleksandry Woźniak przyczyn, dla których nie zrobiła aktorskiej kariery było więcej. Serialowa Kasia winą za swoje niepowodzenia obarcza także swojego byłego partnera, reżysera Macieja Ślesickiego:
Po roku zdjęć do "13 posterunku" związałam się z reżyserem serialu, Maciejem Ślesickim. Uczucie, które nas łączyło, było autentyczne, ale młoda aktorka i starszy od niej, doświadczony reżyser to idealny zestaw, by wcisnąć ją w stereotyp - opowiada Woźniak. Otrzymałam łatkę dziewczyny, która dla kariery związała się z reżyserem, wykorzystała go i porzuciła. Nikt nie wnikał w to, że w trakcie naszego związku nigdzie nie zagrałam, bo Maciek oczekiwał ode mnie wyłączności. Byłam jak w złotej klatce. Mało kto wiedział o tym, że zajmowałam się jego synami, że inwestowałam w jego dom, w którym razem mieszkaliśmy i po rozstaniu większość rzeczy mu zostawiłam. Gdy odeszłam, nagle odwróciło się ode mnie pół środowiska, a ja nie wiedziałam dlaczego - mówi szczerze.
Aktorka wyznała, że wiele razy wygrywała castingi i otrzymywała angaż. Niestety, za każdym razem, kilka dni później okazywało się, że jej udział w produkcji został "zablokowany". Przypadkiem dowiedziała się, że chodzi o jej eks-chłopaka:
Potrafiłam wygrać casting, po czym po kilku godzinach albo następnego dnia nagle mój angaż był anulowany. Miałam wrażenie, że żyję w jakimś matriksie. Któregoś razu pewna reżyser castingu, z którą spotkałam się przypadkiem na jakiejś imprezie, powiedziała mi, że wygrywałam u niej wielokrotnie castingi, ale ona nie wie czemu ktoś to później blokował. Po latach wiele osób zaczęło otwarcie mi mówić o tym, że, w związku z rozstaniem z Maćkiem, słyszeli na mój temat negatywne rzeczy - przyznaje Woźniak. W końcu dotarło do mnie, że padłam ofiarą czarnego PR-u, a co najgorsze - w sposób niezasłużony, bo żadna z tych rzeczy, które o mnie opowiadano, nie była prawdą.
Chcielibyście zobaczyć Aleksandrę Woźniak w nowej odsłonie?