Donald Trump nigdy nie miał szczególnie dobrej prasy. Miliarder od zawsze uznawany był za ekscentrycznego i grubiańskiego szowinistę, a zarzuty te jeszcze przybrały na sile, gdy okazało się, że zamierza kandydować na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nie jest też tajemnicą, że Trump zawsze miał wyjątkową słabość do kobiet. Jego opowieści o tym, że "każdą kobietę może złapać za cip*ę" przeszły już do historii najbardziej żenujących słów ostatnich lat.
Gdy jesteś gwiazdą, kobiety pozwalają ci na wszystko, możesz je złapać za cip*ę, a one się na to zgodzą - chwalił się Trump, opowiadając, jak uwodził pewną mężatkę.
Wydawałoby się, że osoba taka jak Trump nie jest w stanie już niczym zszokować, a jednak Stany Zjednoczone od pewnego czasu żyją skandalem, który z każdym dniem eskaluje i wygląda na to, że może poważnie zagrozić, i tak już nie najlepszemu, wizerunkowi prezydenta.Wszystko zaczęło się na początku roku od publikacji Wall Street Journal, który twierdził, że Trump zdradzał żonę z gwiazdą porno, a tuż przed wyborami w 2016 roku miał jej zapłacić za milczenie o ich romansie. Stephanie Clifford, posługująca się w branży erotycznej pseudonimem Stormy Daniels, miała otrzymać od prezydenta 130 tysięcy dolarów w zamian za zachowanie w tajemnicy informacji o intymnych spotkaniach, które miały się odbywać w 2006 i 2007 roku. Transakcja miała się odbyć niecały miesiąc przed wyborami, a pośredniczył w niej osobisty prawnik Trumpa. Niestety, kochanka nie dotrzymała umowy i opowiedziała o intymnych spotkaniach tygodnikowi In Touch, gdzie ujawniła m.in., że Trump był słabym kochankiem, a zamiast uprawiać seks wolał... oglądać filmy o rekinach na Discovery.
Choć PR-owcy Trumpa robili co mogli, żeby zdusić skandal w zarodku, sprawa zdominowała już wszystkie media w USA. Daniels korzysta z pięciu minut popularności i w kolejnych wywiadach odsłania szczegóły jej romansu z prezydentem. W programie 60 minut na kanale CBS w obszernym wywiadzie opowiedziała o tym, jak wyglądały ich spotkania. Potwierdziła, że Trump dawał jej klapsy magazynem Forbes ze swoją twarzą na okładce, a także porównywał ją do swojej córki Ivanki.
Okazuje się, że poruszał również temat swojego małżeństwa z Melanią, która zaledwie kilka miesięcy wcześniej urodziła ich syna Barrona. Trump twierdził, że nawet nie sypia z żoną w jednym łóżku. Stormy zeznała też, że do seksu z Trumpem doszło tyl ko raz i uprawiali go bez zabezpieczenia. Gwiazda porno stwierdziła, że dużo starszy miliarder nie pociągał jej fizycznie. Twierdzi jednak, że Donald był nią zainteresowany i wydzwaniał, próbując się umówić na kolejne spotkania.
Daniels twierdzi, że ktoś z otoczenia Trumpa groził jej i jej córce w razie gdyby wyznała prawdę o ich romansie. Do sytuacji miało dojść na parkingu, gdy wybierała się z dziewczynką na zajęcia fitness. Wówczas miał do niej podejść obcy mężczyzna.
Zostaw Trumpa. Zapomnij o tym, co się stało. Masz piękną córeczkę. Byłoby szkoda, gdyby coś przytrafiło się jej mamie - miał powiedzieć nieznajomy.
Teraz to jednak Daniels wydaje się grozić Trumpowi. Przed emisją wywiadu jej prawnik pokazał zdjęcie płyty CD, sugerując że jego klientka posiada jakieś pikantne materiały, potwierdzające jej wersję. Na wszelki wypadek twierdzi jednak, że "na razie nie może o tym mówić". Sam Trump nie odniósł się w żaden sposób do opowieści Daniels. Na początku afery jego prawnik oraz Biały Dom zaprzeczyli tym doniesieniom i nie komentują sprawy.
Trzeba przyznać, że Stany Zjednoczone mają pecha do prezydentów lubujących się w zdradach. W 1998 roku głośno było o "aferze rozporkowej" z udziałem Billa Clintona i jego i stażystki z Białego Domu, Moniki Lewinsky. Choć PR-owcy robili co mogli, żeby zatrzeć złe wrażenie i po latach sprawa przycichła, były prezydent bardzo stracił wizerunkowo i nigdy już nie udało się odbudować politycznej pozycji, a jego stosunki z żoną są fatalne.
Myślicie, że obecna afera zaszkodzi Trumpowi równie mocno?