Hanna Lis niedawno rozpoczęła nowy rozdział w swoim zawodowym życiu. Po tym, jak Jacek Kurski zwolnił ją z TVP, a podróżnicza przygoda z TVN-em nie okazała się oszałamiającym sukcesem, pomocną dłoń do dziennikarki wyciągnął Polsat. Od marca Lisica prowadzi w Polsat Cafe autorski program Między słowami,w którym rozmawia na ważne tematy społeczne z osobami o wyrazistych poglądach. Jednym z jej gości był prezydent Słupska Robert Biedroń, aktywista akcji "Polska jest kobietą", przeciwdziałającej między innymi przemocy w rodzinie. Biedroń sam padł jej ofiarą. Jak ujawnił w wywiadzie, jego ojciec tak mocno bił całą rodzinę, że skończyło się poważnym ubytkiem słuchu u mamy Roberta.
Hannie problem też jest bliski. Kilka lat temu w procesie z powództwa drugiej żony byłego męża Lisicy, Roberta Smoktunowicza, zeznawała na jej korzyść. Nie szczędziła wtedy gorzkich uwag na temat "mężczyzn w nowych modelach jaguara, którzy mieszkają w willach ze starannie przystrzyżonym trawnikiem" i nikomu by nawet do głowy nie przyszło, że za zamkniętymi drzwiami luksusowych posiadłości zamieniają się w katów własnych rodzin.
Pamiętam, jak Kasia Figura opowiedziała w "Vivie" o przemocy, jakiej doświadczyła ze strony męża - wspomina Lisica w najnowszym wywiadzie udzielonym Party. Przeczytałam później komentarze na temat tamtego wywiadu. Aż 70 proc. krytycznych uwag pochodziła od kobiet. Jedne uważały, że nie powinna tego robić w "takiej" gazecie, inne - że brudy pierze się we własnym domu, a jeszcze inne twierdziły, że ściemnia. Jeśli obrywa się znanej aktorce, to tym trudniej anonimowej kobiecie zdobyć się na odwagę i publicznie opowiedzieć swoją historię. Nikt, kto opowiada o swojej traumie, nie robi tego dla sławy, ale by uświadomić kobietom, że od sprawcy przemocy trzeba odejść. *To nie wstyd powiedzieć, że się było maltretowanym. Wstyd to maltretować. *
Zdaniem dziennikarki w Polsce jest sporo na tym polu do nadrobienia. W wywiadzie bez ogródek oskarża Kościół o wieloletnie zamiatanie sprawy pod dywan i przyczynianie się w ten sposób do pogłębiania tragedii.
Znasz takie powiedzenie: "Niechby pił, niechby bił, byleby był"? Myślę, że sporo mógłby tu pomóc Kościół. Księża powinni głośno piętnować przemoc w rodzinie, mówić o niej podczas mszy i wspierać ofiary. Tymczasem nasz Kościół, broniąc za wszelką cenę instytucji małżeństwa, traci często w pola widzenia indywidualny dramat człowieka - krytykuje w wywiadzie. Żaden ksiądz mnie nie przekona, że małżeństwo, w którym mąż tłucze żonę i dzieci albo znęca się nad nimi psychicznie, jest "święte". I jestem przekonana, że Bóg dokładnie tak samo to widzi. Apeluję do księży, szczególnie tych w mniejszych miejscowościach, aby udzielali pomocy maltretowanym kobietom i mężczyznom, bo to też się przecież zdarza, a nie piętnowali ich za ucieczkę z piekła. Odwrócenie się Kościoła od ofiar przemocy potęguje ich wyobcowanie, a nawet wykluczenie z lokalnej wspólnoty.
Hanna uchyliła także rąbka tajemnicy odnośnie rozstania z Tomaszem. Chociaż plotki o tym, że się rozeszli, krążą w branży już od długiego czasu, ani dziennikarka ani dziennikarz nie skomentowali tych doniesień. Hanna Lis między słowami potwierdziła jednak, że już ze sobą nie są:
Powiem krótko: niełatwo budować udane życie małżeńskie pod tak ogromną presją, jakiej był poddany nasz związek z Tomaszem - zwierzyła się w wywiadzie dla magazynu Pani. Nie tylko medialną, zaznaczę. Dziwię się ludziom, którzy przeprowadzają wiwisekcję swoich związków na łamach mediów. Często po latach od rozstania. Ja nie zamierzam.